ul. Sienkiewicza 19 | 30-033 Kraków
tel.:12 631 97 70

Biuletyn na 29 niedzielę zwykłą (19 października)

Szklane obrazy || Pocztówka z wakacji || Rekomendacje kulturalne

SZKLANE OBRAZY św. Jan Kanty

Istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, przeklęte kłamstwa  i statystyki – podobno powiedział to amerykański pisarz Mark Twain, i w ten sposób potwierdził nasze intuicje, które mówią, że często nie powinniśmy wierzyć danym statystycznym, gdyż zamiast coś wyjaśniać, zaciemniają obraz i mogą skierować nas na manowce. Pomimo tego, statystyki i liczby często są pożyteczne, bo definiują jakąś część prawdy o badanym problemie czy zjawisku. To właśnie statystyki mówią nam, że są miasta wyróżniające się w historii liczbą świętych, którzy w nich mieszkali czy działali. Takim miastem jest oczywiście Rzym (nie da się po prostu konkurować z siedemdziesięcioma dwoma pierwszymi papieżami uznanymi przez Kościół za świętych w pierwszym tysiącleciu), czy na przykład Asyż (św. Franciszek, św. Klara, św. Carlo Acutis), Paryż (św. Genowefa, św. Dionizy, św. Ludwik IX) i Kolonia (św. Urszula, św. Gereon, św. Herybert). W statystykach wysokie miejsce zajmuje też Kraków, nazywany często „Miastem Świętym”, w którym obecność swoją zaznaczył św. Stanisław ze Szczepanowa, patron Polski, św. Jacek Odrowąż, pierwszy polski Dominikanin,  św. Jadwiga Andegaweńska, koronowana na króla Polski, św. Brat Albert, malarz i opiekun bezdomnych, św. S. Faustyna Kowalska, świadek miłosierdzia Bożego i św. Jan Paweł II, by wymienić tylko niektórych.

Miasta te w szczególny sposób sprzyjają świętości, nie tylko dzięki olbrzymim potrzebom duchowym i materialnym mieszkańców, miejscom kultu, kościołom i zgromadzeniom zakonnym, ale także, a może przede wszystkim, dzięki specyficznemu genius loci, który rodzi i wydobywa świętość, pomaga rozwinąć duchowość i oferuje możliwości rozwoju w wielu wymiarach. Jedną z instytucji w Krakowie, która od czasów średniowiecza pełniła taką rolę, przyciągając tych, którzy pragnęli zgłębiać prawdę, zdobyć umiejętności i wykształcenie,  była Akademia Krakowska, od 1818 roku znana jako Uniwersytet Jagielloński. Wzorem innych uniwersytetów średniowiecznych (np. Uniwersytetu w Bolonii, Uniwersytetu Paryskiego czy Uniwersytetu Oksfordzkiego) także i Akademia Krakowska stanowiła niejako przedłużenie szkół katedralnych, kolegiackich czy monastycznych, a co za tym idzie jej władze i wykładowcy reprezentowali stan duchowny. Początkowo także większość studentów zapisywała się na wydział sztuk wyzwolonych (Artes Liberales), który przygotowywał do pełnienia określonych funkcji w Kościele, a od 1397 roku (bulla papieża Bonifacego IX) także na Wydział Teologiczny.

fot. Grzegorz Eliasiewicz i Rafał Ochęduszko, prawa autorskie Corpus Vitrearum Polska

Wśród nich znalazł się jeszcze jeden późniejszy święty, który na stałe wpisał się w duchowy i społeczny krajobraz Krakowa, a kojarzony jest m.in. z uniwersytetem. To św. Jan Kanty (1390-1473), zwany tak dzięki nazwie miasteczka Kęty leżącego blisko Oświęcimia, w którym się urodził i dorastał. I to on właśnie, obok postaci Marii Panny i św. Józefa, ukazany jest na kolejnym i ostatnim witrażu w nawie południowej kościoła św. Szczepana projektu Jana Bukowskiego. Napisy pod poszczególnymi kwaterami witraża brzmią „Pamięci Józefa Tiahnyboka. 25.VIII.1879-6.II.1932” (pod wizerunkiem św. Józefa), „Julian i Maria Kudasiewiczowie z prośbą o opiekę” (pod wizerunkiem Zwiastowania Najświętszej Marii Pannie) i „Pamięci Jana Kantego Kudasiewicza. 20.X.1860-15.IV.1932” (pod wizerunkiem  św. Jana Kantego). Jak łatwo się domyśleć, w tym wypadku osoby wymienione w inskrypcji to imiennicy (i imienniczka) przedstawionych na witrażach świętych i wszystko na to wskazuje, że najważniejszym powodem upamiętnienia Józefa, Juliana i Marii oraz Jana Kantego na witrażu była chęć powierzenia ich opiece przedstawionych świętych.

Choć wszyscy święci są uniwersalni (ich świętość nie jest zależna od kraju pochodzenia, narodowości, koloru skóry czy wykonywanego zawodu), to wielu jest bardziej uniwersalnych niż inni, dzięki ponadczasowej i ponadnarodowej popularności, randze czy charyzmatom (np. Maryja i św. Józef, św. Piotr, św. o. Pio czy św. Franciszek). Inni natomiast są tak głęboko zrośnięci z miejscem, gdzie ich świętość się objawiła i oddziaływała na innych, że myśląc o danym świętym, myślimy też o jego czy jej mieście (tak jest też w wypadku jednego z poprzednich bohaterów tego cyklu, św. Antoniego z Padwy). Wśród tych ostatnich, mocno zaznaczył swoja obecność w Krakowie św. Jan Kanty, nazywany tutaj Magister Bonus (Dobry Mistrz) – jego działalność, cuda, które są mu przypisywane, legendy na jego temat i w końcu jego monumentalny nagrobek-ołtarz (konfesja) w kolegiacie uniwersyteckiej pod wezwaniem św. Anny świadczą o zrośnięciu się jego postaci z Krakowem. Co ciekawe, to właśnie kolegiata św. Anny w obecnej formie (budowana w latach 1689-1703) powstała z konieczności godnego uczczenia tego jakże skromnego i pokornego świętego, i umożliwienia rosnącym tłumom jego wyznawców branie udziału w nabożeństwach ku jego czci (wśród nich był też król Jan III Sobieski).

Na opisywanym witrażu widzimy go stojącego z rozłożonymi rękoma, w towarzystwie białych lilii, symbolu czystości, niewinności i duchowej doskonałości,  wyrastających z tła witraża. Podobne lilie obecne są zresztą na wszystkich trzech witrażach, wskazując na świętość wszystkich występujących na nich postaci. Niejako nad głową św. Jana Kantego, choć tak naprawdę na Bożych promieniach należących logicznie do drugiego, środkowego witraża i otaczających Najświętszą Marię Pannę, unosi się biała gołębica, symbolizująca Ducha Świętego. To, co odróżnia św. Jana od pozostałych postaci, jest profesorska toga wskazująca jednoznacznie na jego związki z Akademią Krakowską, Związków tych w widocznej formie jest zresztą dużo więcej – patrząc na mur Collegium Maius ciągnący się wzdłuż ul. św. Anny, można na poziomie parteru zobaczyć niewielkie, zakratowane okna jego profesorskiej izdebki, a w samym Collegium znajduje się kaplica świętego. Wśród postaci z ruchomego orszaku zegara zdobiącego jedną ze ścian dziedzińca Collegium Maius pojawia się też św. Jan.

Jako profesor i przez pewien czas dziekan Wydziału Teologicznego, znany był z oddania prawdzie i mrówczej pracy nad pismami teologicznymi, a tę łączył z duszpasterstwem, modlitwą i praktykami pokutnymi.  „W zachowaniu postów był pilny, w cierpliwości łaskawy, w wierze pomocny, w miłości gorący, w pokorze niski, w rozmyślaniach tajemnic Bożych wysoki, w oczekiwaniu mocny, w wytrzymałości mężny – pisał o nim  ks. Piotr Skarga. Z czasem zaczęły krążyć o nim legendy, które z jednej strony ukazywały jego charakter i wcielane w życie ewangeliczne przykazania, a z drugiej dowodziły cudów, które wydarzały się w jego akademickim, jakby mogło się wydawać, życiu. Pewnego dnia idąc Rynkiem Krakowskim napotkał płaczącą służącą, która rozbiła dzban z mlekiem i  bała się kary z rąk swojej pani. Św. Jan pomodlił się nad skorupami dzbana, a te zrosły się bez śladu pęknięcia. Powiedział też służącej, by wzięła dzban i napełniła go wodą z Rudawy – gdy to zrobiła, w dzbanie pojawiło się mleko. Kiedyś w zimie zobaczył na śniegu trzęsącego się z zimna żebraka, zdjął swoją szatę i narzucił na marznącego. Po powrocie do swojej izby odnalazł szatę, którą przeniosła tam Maryja. A gdy napadli go zbójcy i ograbili ze wszystkich, jak myśleli, pieniędzy, św. Jan przypomniał sobie, że zostały mu jeszcze zaszyte w płaszczu monety. Wyciągnął je, pobiegł za zabójcami, i oddał im je, gdyż brzydził się oszustwem. Zbójcy przekonali się, że mają do czynienia ze świętym człowiekiem, więc zwrócili mu wszystko, co zabrali i nawrócili się. Te i inne opowieści szybko rozprzestrzeniały się i zyskiwały mu wyznawców. W 1767 roku papież Klemens XIII kanonizował Jana Kantego, a inny święty, Jan Paweł II, otaczający św. Jana ogromnym szacunkiem, modlił się w jego kaplicy w Collegium Maius,

Co ciekawe, Jan Kanty stał się na tyle znany, że jego imię i przydomek wybierane są czasami przez rodziców na imiona męskie dla dzieci. Jego najbardziej znanym imiennikiem jest chyba Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor i malarz. (Piotr Pieńkowski)

Święty Patronie nasz, dobry nauczycielu strzeż nauki polskiej przed ciemnotą błędu, aby ci, którzy światło wiedzy niosą przed Narodem, mieli tę mądrość, która Tobie ukazała Królestwo Boże!

fragment modlitwy do św. Jana Kantego

Sobieszewo znajduje się tuż przy moście nad tzw. Martwą Wisłą, łączącym wyspę Sobieszowską z „resztą” Gdańska. Już wjeżdżając na most widać dość spory kościół misjonarzy Saletynów.

Historia powstania kościoła sięga połowy XX wieku. Administrator apostolski diecezji gdańskiej w 1946 roku zlecił saletynom opiekę duszpasterską nad miejscowością Sobieszewo. Rok później, po odbudowaniu  kościoła ewangelickiego oraz dostosowaniu go do potrzeb liturgii katolickiej, w dniu 1 stycznia 1947 powstała parafia pod wezwaniem Matki Bożej Saletyńskiej, kościół poświecono w tym samym roku. W roku 1961 roku sprowadzono z Dębowca, od tamtejszych Saletynów figurę Matki Bożej Płaczącej, która powstała w 1926 roku. Kiedy w1986 r. roku kościół w Sobieszewie spłonął, figurę udało się  uratować. Kościół trzeba było odbudować. w roku 1995 ks. arcybiskup gdański, Tadeusz Gocłowski, dokonał uroczystego poświęcenia kaplicy Matki Bożej Płaczącej w jeszcze nieodbudowanym kościele. Miał wtedy powiedzieć że „poświecenie kaplicy jest początkiem nowego sanktuarium, które się rodzi jako sanktuarium pojednania dla Trójmiasta i Północy Polski, jako nowe polskie La Salette – Północy”. W roku Jubileuszowym 2025, Sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej jest jednym z kościołów jubileuszowych Archidiecezji Gdańskiej.

Dzisiaj na ziemi pomorskiej rodzi się sanktuarium, do którego nas zaprasza Pani z La Salette, płacząca, zatroskana, pochylająca się nad naszymi biedami, ale jak każda matka, pełna wiary, że my jej dzieci, będziemy mogli odnaleźć poprzez pokutę drogę do Jej Syna Jezusa Chrystusa. To sanktuarium w Sobieszewie w wymiarze światowym ma tak niezwykłe znaczenie. Lourdes, Fatima, La Salette, nasza Jasna Góra, to wszystko są dowody jak bardzo Maryja troszczy się, abyśmy nic nie zgubili na trudnych, krętych drogach naszej ludzkiej egzystencji. (abp Tadeusz Gocłowski 2007)

Figura Matki Bożej Saletyńskiej “Płaczącej”, przedstawia pierwszy moment objawienia się Maryi na La Salette. Postać została wykonana z drewna dębowego w 1926 roku, przez wiele lat znajdowała się u Saletynów w Dębowcu. W 1960 roku,  dla uczczenia 50-lecia posługi Księży Misjonarzy Saletynów w Dębowcu wykonano figurę Matki Bożej Saletyńskiej “Płaczącej”, a ta z 1926 roku została przekazana do parafii pw. Matki Bożej Saletyńskiej w Sobieszewie. Od samego początku wierni otoczyli ją szczególnym kultem jako słynącą łaskami. Dnia 5 sierpnia 2007 roku Figura Matki Bożej Saletyńskiej została ukoronowana przez Arcybiskupa Metropolitę Gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego.

Sanktuarium trudno nie zauważyć, nie da się tez przegapić ogromnej tablicy informującej o roku jubileuszowym. Przy drzwiach wejściowych, w kruchcie stoi skrzyneczka i kartki, można wrzucać intencje, w których potem modlą się ojcowie saletyni. Z boku otwarta jest prawie cały dzień kaplica adoracji… Na zewnątrz co dzień panuje gwar. Niedziela to dzień jak co dzień. Z rana powoli otwierają się kramy i kioski z pamiątkami, tuż obok, na tyłach kościoła za płotem stoi wesołe miasteczko, od południa szaleństwo, muzyka, krzyki i radosne piski, lody, rybka, gofry, morze całkiem niedaleko. Chyba ze pada. Wtedy cisza. Kioski zamknięte. A przed deszczem można się schować do kaplicy adoracji (BL).

REKOMENDACJE KULTURALNE

21.10.2025 godz. 17:15 Marcel Celiński – przyjaciel Chopina, chirurg, powstaniec, zapomniany rysownik zabytków Krakowa, dr Mateusz Zimny, odczyt naukowy w siedzibie Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa ul. św. Jana 12, I piętro (wstęp wolny)

23-26.10.2025  28. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, EXPO Kraków, ul. Galicyjska 9 (bilety do nabycia on-line lub w kasach) https://ksiazka.krakow.pl/, z dnia 6.10.2025

Zrodzone z pasji. Maszyny liczące z kolekcji Waltera Szreka, wystawa czasowa w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Maius, ul. Jagiellońska 15 (wstęp 5 zł z przewodnikiem o 12:30, środa bezpłatna) https://maius.uj.edu.pl/pl_PL/muzeum/aktualnosci/-/journal_content/56_INSTANCE_wNTTDC8cyonB/11876392/158760506, z dnia 11.10.2025

Wystawa głównie dla miłośników techniki i matematyki, ale także dla osób zaciekawionych sposobami liczenia rozpowszechnionymi na przestrzeni wieków. Od liczenia na palcach, przez abaki i znane nam szkolne i biurowe liczydła, po suwaki logarytmiczne i arytmometry prototypy kalkulatorów używanych w czasach przed komputerami i smartfonami. Dla mnie osoby o zainteresowaniach odległych od tej dziedziny nauki takie terminy jak szczoty, suanpany, sorobany, pałeczki Napiera czy addiatory brzmią nieco magicznie ale jednocześnie intrygująco. Gorąco polecam tę wystawę. (Grażyna Pyla)

Słowo Boże na dzisiaj

Wydarzenia

Facebook

Z naszej diecezji