ul. Sienkiewicza 19 | 30-033 Kraków
tel.:12 631 97 70

Biuletyn na II niedzielę po Narodzeniu Pańskim

Rozmowa z kard. Grzegorzem Rysiem || Skąd rok jubileuszowy || Kącik dobrych wiadomości || Środy z Ignacym

SPRAWOZDANIE ZA ROK 2024

  1. Sakrament chrztu – 36 dzieci (oraz 24 poza parafią)
  2. Sakrament małżeństwa – 5 par (oraz 30 poza parafią)
  3. Sakrament bierzmowania – 47 osób
  4. Pierwsza komunia – 108 dzieci
  5. Zmarło 163 osoby
  6. Chorzy odwiedzani regularnie  – ponad 60 osób
  7. Apostazja – 5 osób

CZY ŻYJEMY NADZIEJĄ, JAKĄ JEST BOŻY SYN?

26 grudnia, na naszym parafialnym odpuście gościliśmy ks. Kardynała Grzegorza Rysia, który celebrował Mszę św. w intencji Parafian. Udało nam się na chwilę spotkać z ks. Kardynałem i zadać mu kilka pytań dotyczących bieżących wydarzeń w Kościele.

Księże Kardynale, w Wigilię papież Franciszek otworzył święte drzwi i tym samym rozpoczął Rok Jubileuszowy. Czym jest Jubileusz i jakie to ma znaczenie dla nas, tutaj, w Krakowie, w parafii św. Szczepana?

Jubileusz ma kilka znaczeń. Najważniejsze znaczenie jest takie, że to jest roczny obchód narodzin Zbawiciela. Zwyczajne jubileusze ogłaszane są na rocznice Bożego Narodzenia. Oprócz tego mamy jubileusze nadzwyczajne – najbliższy taki jubileusz będzie w 2033 roku – 2000 rocznica śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Dzisiaj rozważamy przede wszystkim tę tajemnicę, że Syn Boży stał się człowiekiem. W tym roku jubileuszowym wcielenie oznacza, że Chrystus przyniósł nam nadzieję – to bardzo podkreśla papież Franciszek. A wiec dla nas wszystkich pojawia się pytanie: czy żyjemy tą nadzieją jaką jest Syn Boży? Czy może żyjemy innymi nadziejami, które potem okazują się zawodne. W kluczu chrześcijańskim trzeba powiedzieć, że Jubileusz wzywa nas do pewnej drogi. Najważniejszym ze znaków Jubileuszu jest pielgrzymka – najlepiej pielgrzymka do Rzymu – po to by przejść przez drzwi święte. O tym też bardzo pięknie mówił Ojciec Święty, kiedy w Wigilię otwierał drzwi w Bazylice św. Piotra. Przejście to wymaga decyzji, robię konkretny krok w tę rzeczywistość, i chcę zrobić ten krok, nikt go za mnie nie zrobi.

Nie wszyscy mogą jechać do Rzymu…

Ci którzy nie mogą być w Rzymie, mogą przejść przez drzwi święte w swojej katedrze, w każdym sanktuarium Maryjnym – ponieważ tak postanowiła penitencjaria apostolska – i oprócz wspomnianych, mogą to zrobić w każdym kościele który wyznaczył miejscowy biskup. Niemniej sam ten element drogi jest kluczowy. Żeby przejść się troszkę do czegoś, idę do jakiegoś celu, a tym celem jest wejście w tę rzeczywistość, przekroczenie jakiejś bramy…

Z Rokiem Jubileuszowym związane są odpusty

Tak. Odpust jest bardzo potrzebny, bo odpust usuwa z nas konsekwencje naszych grzechów.  Winę – która jest związana z grzechem – gładzi spowiedź, ale nawet jeśli mój grzech został mi odpuszczony, to dalej zostają konsekwencje, jakieś przywiązanie do zła, do grzechu. Ojciec Święty przypomina, że jest  takie coś, jak nieuporządkowane przywiązanie do stworzenia. Nie mam już w sobie winy, ale mam pozostałości po złu, które zrobiłem. I teraz odpust jest łaską, która te konsekwencje grzechu w nas gładzi. Dlatego jest bardzo ważny. Pragnienie odpustu też oznacza, że na prawdę chcę się zmierzyć ze swoim grzechem, czyli  że chcę odrzucić też moje przywiązanie do niego. Chwała Bogu że są odpusty jubileuszowe. I jest dużo okazji żeby taki odpust zyskać, taka okazja nowa, której nie było do tej pory to jest wysłuchanie katechezy o soborze watykańskim, albo o Katechizmie Kościoła.

To rzeczywiście nowość. Wystarczy on-line, przez komputer czy telefon?

Nie. Trzeba pójść na taką katechezę. To jest przede wszystkim zachęta dla księży, żeby chcieli taka katechezę – dla ludzi dorosłych w parafiach – przygotować i ja  przeprowadzić. Taka katecheza może być okazją do uzyskania odpustu. Bardzo piękne.

(za aleteia.pl)

Z jubileuszem w Starym Testamencie były też związane takie praktyczne życiowo rzeczy, jak amnestia dla więźniów czy darowanie długów…

Tak. Dlatego jubileusz był trudny w przeżywaniu, bo oznaczał pewien wysiłek ku sprawiedliwości społecznej, a on z reguły ma to do siebie, że mnie trochę kosztuje… Jeśli chcę szanować prawa drugiego, trzeciego, prawa całego stworzenia, natury – bo podczas jubileuszów w ST ziemia miała odpoczywać od uprawy – to potrzeba się wysilić. Jubileusz jest po to, by przywrócić ziemi pierwotną logikę tak, jak Pan Bóg ją urządził. My mamy to do siebie, że często to psujemy…

W Buli z okazji Roku Jubileuszowego, Papież Franciszek wprost wzywa do amnestii tam, gdzie to jest możliwe, do tego by bogatsze kraje darowały długi krajom biednym… Czy Ksiądz Kardynał uważa, że to w ogóle jest możliwe w tym świecie?

Jest możliwe. Tylko nikt tego nie słucha. To nie jest jedyne takie wezwanie. W orędziu na Światowy Dzień Pokoju papież mówi  bardzo konkretnie, by rządy krajów, które są rozwinięte, 1% tego, co wydaja na zbrojenia, przeznaczyły na żywność dla ludzi, którzy głodują.  Konkretnie, 1%. Ale też mówi o tym, że najbardziej niebezpiecznym uzbrojeniem jakie mamy, jest „nierozbrojone serce”. Trzeba rozbroić serca. Jeśli ktoś ma rozbrojone serce, to żadna broń go do niczego nie sprowokuje.

My patrzymy na Kościół z perspektywy europejskiej, Papież  widzi potrzeby całego Kościoła, które być może dla nas mogą się wydawać dość abstrakcyjne…

Tak. Z resztą mówi to wielokrotnie, i przedstawia taką perspektywę ogólnoświatową, choćby w błogosławieństwie Urbi et Orbi w Boże Narodzenie. Właściwie pokazał wtedy panoramę całego świata, wszystkie te miejsca gdzie jest wojna, głód, terroryzm, wszystkie je powymieniał. Więc jest kwestia tego byśmy chcieli trochę posłuchać.

Nie moglibyśmy nie zapytać Księdza Kardynała o kwestię synodalności Kościoła, która zajmowała nas w mniejszym lub większym stopniu przez ostatnie lata. Skończył się synod, cieszyliśmy się, że był….

Niektórzy ucieszyli się, że się skończył.

No tak. Jedni odetchnęli ze już koniec, bo synodalność kojarzą z rozmywaniem ortodoksji, inni optymistycznie cieszyli się, że teraz oto wszyscy będziemy mogli decydować. Jak poprawnie rozumieć synodalność?

Wszystkie te strachy to jest jedna bzdura i wynikają z tego, że wszyscy którzy je propagują, w ogóle nie słuchają tego, co mówi papież, ani tego co było mówione na synodzie. Oni sami sobie taka „synodalność” tworzą a potem się jej boją. Synodalność oznacza wspólnotowość, współodpowiedzialność, która się bierze nie z tego że Kościół jest demokracją ludową, tylko z tego, że wszyscy jesteśmy ochrzczeni w jednym Duchu, w jedno ciało. Jeśli jesteśmy jednym ciałem, to znaczy, że każdy członek w tym ciele ma swoją funkcję do spełnienia.  I dokąd tego nie będzie, to całe to gadanie, że jesteśmy jednym ciałem, jest jedną wielką teorią i poezją. A tu nie chodzi o poezję, tylko o rzeczywistość. Chodzi o to, żebyśmy nawzajem siebie potrzebowali. Nawzajem pełnili swoje funkcje w Kościele i względem siebie. To nie jest tak, ze wszyscy będą o wszystkim decydować. W Kościele decyzje podejmuje się w sposób indywidualny, natomiast dochodzenie do decyzji może być wspólne. Ten, który ma decydować powinien mieć zdolność słuchania wszystkich, których te decyzje dotyczą. By mieli możliwość się na ten temat wypowiedzieć.

Dziękujemy za rozmowę. Na koniec krótkie pytanie osobiste. Na Wigilię – barszcz z uszkami, czy grzybowa?

Hmmm… Jedno i drugie.

SKĄD SIĘ WZIĄŁ ROK JUBILEUSZOWY

Przyjmuje się, że początki roku jubileuszowego należy umieścić w czasach wygnania babilońskiego (587-539 przed Chr.) bądź w okresie niedługo po wygnaniu. Rozporządzenia odnoszące się do roku jubileuszowego pojawiają się w Księdze Kapłańskiej (Kpł 25,8-12). Częstotliwość świętowania roku jubileuszowego jest związana z cyfrą siedem. W następnym roku po cyklu siedmiu pełnych lat szabatowych, przypadających co siedem lat, to znaczy w roku pięćdziesiątym, ma być obchodzony jubileusz.Najważniejszym jego przesłaniem jest „wyzwolenie w kraju dla wszystkich jego mieszkańców”. Rzeczownik „wyzwolenie” pierwotnie oznaczał wyzwolenie ekonomiczne i społeczne, czyli obdarzenie niewolników wolnością, lecz w nauczaniu proroków nastąpiło uduchowienie jego sensu. W tekście Księgi Jeremiasza, pojawia się w kontekście nawiązania do roku szabatowego i oznacza pełne wyzwolenie wszystkich niewolników. Rok jubileuszowy ma przede wszystkim wymiar społeczny i służy przywróceniu zachwianej sprawiedliwości między członkami narodu wybranego. Ale to nie wszystko, w przepisach dotyczących roku jubileuszowego czytamy: „…nie będziecie siać, nie będziecie żąć tego, co urośnie, nie będziecie zbierać nieobciętych winogron, bo to będzie dla was jubileusz, to będzie dla was rzecz święta” (Kpł 25,11-12). Solidarność międzyludzka idzie w parze z solidarnością z całym stworzeniem. Należy troszczyć się o prawidłowe więzi społeczne, ale też o prawidłowe „więzi” z ziemią, która utrzymuje ludzi przy życiu. W roku jubileuszowym każdy Izraelita wchodził na nowo w posiadanie ojcowizny, którą wcześniej sprzedał bądź utracił popadając w niewolę. Jeszcze raz potwierdza się, że ziemia należy do Boga i z tego względu nie można jej bezpowrotnie utracić. Inne prawa dotyczą one wykupu własności gruntowej (wersety: 23-28), sprzedaży domów (ww. 29-34), pomocy dla ubogich rodaków i (ww. 35-38), niewolników Izraelitów (ww. 39-43), obcych niewolników (ww. 44-46) oraz sytuacji, gdy Izraelici stają się niewolnikami u obcych (ww. 47-55). Wszystkie mają na względzie przywracanie zachwianej bądź zaniedbanej sprawiedliwości społecznej. Starotestamentowa tradycja jubileuszów znalazła wypełnienie w życiu i nauczaniu Jezusa Chrystusa. Na samym początku działalności publicznej udał się on do synagogi w swoim rodzinnym mieście Nazarecie.

„Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: «Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie, abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana» (Łk4, 17-19).

Pierwszy jubileusz „chrześcijański” ogłosił w 1300 roku Bonifacy VIII. „Rok Święty” ogłaszano najpierw co 100 lat; następnie, w roku 1343 r. okres ten został skrócony do 50 lat przez papieża Klemensa VI, a ostatecznie do 25 lat w 1470 r. przez Pawła II. Odwołuje się on także do momentów „nadzwyczajnych”: np. w 1933 r. Pius XI chciał upamiętnić rocznicę Odkupienia, a w 2015 r. papież Franciszek ogłosił Rok Miłosierdzia. Inny był również sposób świętowania tego roku: pierwotnie zbiegał się on z wizytą w rzymskich bazylikach św. Piotra i Pawła, sukcesywnie wraz z kolejnymi pielgrzymkami, dodano inne znaki, jak np. Drzwi Święte. Podczas trwania Roku Świętego mamy wiele dodatkowych okazji do uzyskania odpustu zupełnego. 

Z życia Kościoła:

24 grudnia miało miejsce uroczyste rozpoczęcie Jubileuszu 2025 roku przez obrzęd otwarcia Drzwi Świętych Bazyliki Papieskiej św. Piotra w Rzymie. Po otwarciu Drzwi Świętych Papież Franciszek przewodniczył celebracji Mszy Świętej w noc Narodzenia Pańskiego we wnętrzu Bazyliki. Rok Jubileuszowy w naszej archidiecezji rozpoczął się w Niedzielę Świętej Rodziny, 29 grudnia, uroczystą liturgią w kościele Apostołów Piotra i Pawła w Krakowie. Przewodniczył jej abp Marek Jędraszewski, a uczestniczyli w niej nuncjusz apostolski w Polsce abp Antonio Guido Filipazzi i krakowscy biskupi pomocniczy bp Damian Muskus OFM, bp Janusz Mastalski, bp Robert Chrząszcz, a także przedstawiciele wszystkich dekanatów i parafii archidiecezji. Bulla papieska ogłaszająca Jubileusz roku 2025 rozpoczyna się słowami: „Spes non confundit”, „nadzieja zawieść nie może” (Rz 5, 5) – głębokiej wiary w te słowa życzymy wszystkim naszym parafianom i czytelnikom biuletynu.

Ze świata:

Wcześniej w grudniu uroczyście otwarte zostały też inne drzwi – odbudowanej po pożarze z 2019 roku paryskiej katedry Notre Dame. 7 grudnia arcybiskup Paryża Laurent Ulrich symbolicznie trzykrotnie zastukał pastorałem w drzwi katedry, po czym odpowiedział mu psalm 121 i drzwi się otwarły. Pierwsza Liturgia Eucharystyczna została odprawiona przez hierarchę dzień później, 8 grudnia. Przed jej rozpoczęciem i po odśpiewaniu Litanii do Wszystkich Świętych arcybiskup dokonał konsekracji ołtarza i umieścił w nim relikwie pięciorga świętych, trzech kobiet i dwóch mężczyzn, których historia związana jest z archidiecezją paryską: św. Marii Eugenii Milleret (1817-1898), w której życiu wydarzeniem przełomowym były rekolekcje wielkopostne w katedrze Notre-Dame głoszone przez dominikanina, o. Henri-Dominique Lacordaire’a; św. Magdaleny Zofii Barat (1779-1865), założycielki Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacré-Coeur); św. Katarzyny Labouré (1806-1876), z którą związane są objawienia Cudownego Medalika; św. Karola de Foucauld (1858-1916), który w Paryżu doświadczył nawrócenia i bł. Włodzimierza Ghiki (1873-1954), rumuńskiego arystokraty, który w Paryżu przeszedł na katolicyzm, męczennika doby komunizmu. (źródło: ekai.pl)

*  *  *

Od 2015 roku trwają starania o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego J.R.R. Tolkiena, brytyjskiego pisarza i profesora Uniwersytetu Oksfordzkiego, autora “Hobbita” i “Władcy pierścieni”. I chociaż nie ma potwierdzenia, że proces informacyjny jako wstęp do procesu beatyfikacyjnego został rozpoczęty, to właśnie ułożono modlitwę o kanonizację Tolkiena, do prywatnego odmawiania. Tolkien, oprócz tego, że był wielkim chrześcijańskim pisarzem i filozofem, był też gorąco wierzącym katolikiem oraz miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej i Najświętszego Sakramentu. (JP)

Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, ogarnęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia”. Lecz On im odpowiedział: „Wy dajcie im jeść”. Rzekli Mu: „Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?” On ich spytał: „Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie !” Gdy się upewnili, rzekli: „Pięć i dwie ryby”. Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu. A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn (Mk 6,34-44) .

W środę I Tygodnia Adwentu także mieliśmy do czynienia z opisem tego wydarzenia. Wtedy, relację z tego wydarzenia przedstawiał nam św. Mateusz (Mt 15, 29-37). Mamy tu zatem świetną okazję, aby spojrzeć świadomie na owoce rozważania z uprzedniego z nim spotkania. Metoda powtórek jest zresztą charakterystyczna dla ćwiczeń duchownych. Św Ignacy zaleca takie powroty trafnie dostrzegając, że człowiek w czasie modlitwy ma określona dyspozycję i nastawienie. Inną rano i wieczorem, inną kiedy jest młody a inną kiedy jest dojrzały, czas po którym wracamy do słowa także jest istotny i może dawać różne owoce po dniu, miesiącu roku od pierwszego spotkania. Duch Święty działa w nas bezustannie i dlatego warto robić modlitewne powtórki. To samo Słowo może po kolejnym spotkaniu wskazywać inne akcenty – spowodować zmianę perspektywy lub też potwierdzić refleksję z poprzedniego czytania.

W zależności od tego, czy jesteśmy w czasie pocieszenia, czy strapienia możemy potrzebować jednego lub drugiego. Przez powtórki dochodzimy do pewniejszego poznania poruszeń, które pojawiają się w naszym sercu a także dają szansę na spojrzenie na swoje reakcje z dystansu. Kiedy wracamy do jakiegoś fragmentu po raz kolejny, niesiemy ze sobą nieraz gotowe skróty myślowe lub oceny, i jeśli im się poddajemy czynność ta wydaje nam się nudna i jałowa. Powtórka ma za zadanie zmienić nasza perspektywę, skruszyć nasza pewność, że wiemy wszystko o sednie tego tekstu, że nic nowego nam nie przyniesie. Idąc na medytacje powtórnie z tą sama sceną lub z tekstem, dajemy Bogu szanse na usłyszenie tego co ma do powiedzenia TERAZ, w tym momencie, na tym konkretnym spotkaniu. W czasie medytacji nie obcujemy z intelektualnym wyobrażeniem sceny lecz ze Stwórcą. On do nas mówi przez obraz, poruszenia, emocje ale jest to ostatecznie spotkanie z osobowym Bogiem. Niesie ze sobą zawsze coś nowego, dynamicznego gdyż taka jest miłość. Ona trwa i jest dla nas dostępna ale w różnych postaciach, odcieniach, gestach zależnie od naszego nastawienia i dyspozycji.

Miłość Boża nie jest czymś co miałoby się wyrażać tak samo wobec wszystkich. Każdy z nas jest inny i potrzebuje indywidualnego podejścia, właśnie w trakcie medytacji mamy szansę tego doświadczyć mimo, że za każdym razem trochę inaczej.

Ewangelia Mateusza opisuje nam cud rozmnożenia chleba, przedstawia Jezusa jako cudotwórcę i dobrego pasterza pokazując nam Jego bardzo ludzkie oblicze. Działanie pod wpływem litości jest nam znane i świadczy o wrażliwości, kierowaniu się duchem i dobrem drugiego człowieka bardziej niż własnym. Scena z oddalenia przypomina nam trochę Kościół jaki znamy dzisiaj. Przychodzimy na Eucharystię, żeby podziękować za ofiarę Chrystusa i za wszystko to co nas wewnętrznie przemienia na większą chwałę Bożą. Św. Mateusz zwraca uwagę na jeden ważny element tej sceny. Dialog Jezusa z uczniami pokazuje potrzebę naszego niezbędnego udziału w cudzie który ma się dokonać. Chrystus nie stwarza pokarmu z powietrza. Gdyby tak było nasz udział w ogólnie byłby niepotrzebny.

Bóg bazuje na tym co mamy a raczej na tym co chcemy mu ofiarować. Nawet w tym momencie Stwórca nie przekracza naszej wolności. Jeśli masz niewiele cierpliwości, wytrwałości, nadziei, zaufania, ofiaruj je Chrystusowi a On je pomnoży. Tak dzieje się odkąd pamiętają Pisma. My potrzebujemy Boga a on potrzebuje nas. Gest miłości który wtedy na pustyni był najedzeniem się do syta chleba i ryb, później, dzięki ofierze Chrystusa, został z nami w Najświętszym Sakramencie. Pomnaża się i syci nas za każdym razem kiedy tego chcemy. Kiedy naprawdę składamy mu w ofierze to kim jesteśmy.