Papież Franciszek – Jezuita || Szklane obrazy – św. Barbara

(źródło: Wikipedia)
PAPIEŻ FRANCISZEK – JEZUITA
W Poniedziałek Wielkanocny pożegnaliśmy Papieża Franciszka. To była dosyć niespodziewana śmierć, mimo uprzedniego długiego pobytu w klinice Gemelli. Papież na dzień przed śmiercią błogosławił jeszcze Urbi et Orbi (miastu i światu) w przestrzeni publicznej, spotykał się z oficjelami, nie sprawiał wrażenia przeżywania stanu terminalnego. Odszedł we właściwy dla siebie sposób pozostawiając nam wiele refleksji na długi czas. W ramach „Śród z Ignacym” nie możemy nie nawiązać do faktu, iż Jorge Mario Bergoglio był Jezuitą zatem formacja w duchu ignacjańskim wpłynęła na niego samego i jest także kluczem do zrozumienia pontyfikatu papieża Franciszka, w tym jego spuścizny.
Wychodząc od przywoływanych nie raz, na łamach biuletynu słów ignacjańskiego fundamentu:
(…) człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją (ĆD 23).
W tym fragmencie podkreślona jest prawda o wspólnej dla wszystkich ludzi – drodze do zbawienia i jednocześnie uznania indywidualnego sposobu, w jaki się dokonuje. Ilekroć Papież Franciszek mówił o miłości bliźniego miał na myśli właśnie ten unikalny charakter drogi do zbawienia każdego z nas. Koncentrował się wtedy też, przede wszystkim na rozeznaniu, czy człowiek tą drogą kroczy i czy postępuje na niej w drodze do Boga, resztę okoliczności mając za wtórne i pomocnicze. Zasadę tę stosował zarówno do pojedynczych osób, jaki i do kontynentalnych, krajowych i lokalnych struktur kościoła. W efekcie była to największa w naszych czasach decentralizacja doktryny katolickiej bez powodowania wewnętrznego rozłamu.
(…) Inne rzeczy stworzone zostały dla człowieka i po to aby mu służyć pomocą w zmierzaniu do celu dla którego został stworzony (…) (ĆD 23)
Dalej w fundamencie czytamy także o tym, iż Bóg wyposażył nas w środki, które celowi życia mają służyć. Mamy z nich korzystać w takiej mierze, w jakiej nas prowadzą do zbawienia i odrzucać je w takim stopniu, w jakim nam dążenie do celu ograniczają. Łatwo zauważyć ile reform Kościoła wyszło z tego właśnie stwierdzenia: największe od wielu lat przewietrzenie stanowisk w Kurii Rzymskiej, ucięcie monarchicznego obrazu Kościoła, swoisty „antyklerykalizm”, który był niczym innym jak przywróceniem relacji w Kościele znanej z czasów pierwszej wspólnoty Jerozolimskiej, powrotu do drogi synodalnej. To była odpowiedź na konserwowanie – przynoszącej złe owoce – praktyki dzielenia wiernych na „wtajemniczonych” i „całą resztę”. Cechowa odrębność kleru, będąca odruchem obronnym Kościoła po Soborze Trydenckim, spełniała swoją funkcję podnosząc ogólną jakość duchowieństwa w XVI wieku i później, lecz w naszych czasach jednak była już tylko sztuczną barierą – do usunięcia.
Franciszek obsadza zatem różne stanowiska w Watykanie w sposób bardziej zróżnicowany niż do tej pory. Na przykład: łączy dykasterie ds. Rodziny i ds. Świeckich w jedno ciało powołując do jej składu między innymi biologów z Krakowa; Aleksandrę i Piotra Bonarek, mianuje Gubernatorem Watykanu siostrę zakonną s. Raffaelle Petrini a do rady ekonomicznej powołuje dr. Marija Kolak – z doświadczeniem w komercyjnych bankach. Świeccy dzięki jego działaniom czują się w Kościele „u siebie” i mają realne narzędzia to brania współodpowiedzialności za jego misję i stan.
Franciszek wyraźnie potrafił odróżnić tradycję Kościoła, która służy i umacnia wiarę w jej fundamentach, od ludzkich wielowiekowych przyzwyczajeń nie służących budowaniu wspólnoty wiernych. Trzecia charakterystyczna cecha Papieża Jezuity to poszukiwanie Magis, czyli taki sposób wybierania działań i decydowania, które pozwolą realizować większą chwałę Bożą. Stąd bierze się tak intensywne poszukiwanie i wypychanie Kościoła na jego peryferia. Z tego wzięło się słynne powiedzenie „aby pasterze pachnieli swymi owcami”. Franciszek wprost pokazywał, że należy szukać ofiar wyższej wartości i wagi, bo tam wylewa się najbardziej łaska Boża. Dlatego wzywał nas do misji świadectwa praktyką wiary w miejscach najbardziej w świecie zaniedbanych, ubogich i opuszczonych, naznaczonych działaniem opresyjnych struktur, z opcją preferencyjną na ubogich i chorych. Szukanie Boga we wszystkich ludziach i sytuacjach zjednało mu nieopisaną wdzięczność ludzi, z różnych powodów pozostających na obrzeżach Kościoła.
Papież – zakonnik z powrotem zaczął kształtować struktury Kościoła wg poruszeń Ducha Świętego, tak aby Mu służyły. Spotkało się to z oporem i odrzuceniem oraz niesprawiedliwymi ocenami, czasami nawet buntem zarówno osób duchownych jak i świeckich. Dla Jezuity jednak są to oznaki podążania w dobrym kierunku. Ze względu na wspomniany wyżej cel, takie owoce są interpretowane wg znanej z ćwiczeń duchownych reguły rozeznania duchów – agere contra (przeciwdziałania), „im większy opór, tym większe owoce” co tłumaczy się w taki sposób, że przez pokonanie większych trudności można osiągnąć lepsze rezultaty i że taki duchowy cel budzi kontrakcje złego ducha, który próbuje wytrącić nas ze słusznego kierunku. Cichym wsparciem tego pontyfikatu w kwestiach rozeznania tak delikatnych kwestii był generał Towarzystwa Jezusowego o. Arturo Sosa Abascal SJ z Wenezueli.
Wokół Placu Świętego Piotra mieszkają w namiotach bezdomni, imigranci, ubodzy, mogą obozować pod kolumnadą Berniniego nie niepokojeni przez żadne służby. Działa tam kuchnia, mała przychodnia medyczna, fryzjer. Papież Franciszek w kryzysach życia dostrzegał samego cierpiącego Chrystusa. Ruch z przyjęciem obozowiska bezdomnych w Watykanie to także nawiązanie do wyjątkowego nabożeństwa jakie miał do chorych św. Ignacy Loyola, który powtarzał, iż chciałby codziennie wiedzieć „ile pcheł gryzie każdego ze współbraci”, aby być bliżej w ich niedoli. Pragnienie takie streszcza się w łacińskim cura personalis – trosce o „całość osoby” która jest jedną z podstaw pedagogiki ignacjańskiej.

Samo imię Franciszek pokazuje jak bardzo biskup z Argentyny miał uwewnętrznioną prawdę o tym, iż tylko głodny, biedny i bezdomny, ubogi będzie uwrażliwiony na niedolę bliźniego. Dlatego też tak bardzo zwracał uwagę Kościoła na znaczenie osobistego, duchowego i faktycznego ubóstwa, aby była możliwa praktyczna solidarność między chrześcijanami. By wierni zdawali sobie sprawę ze swojej prawdziwej kondycji, że są w Kościele dlatego, że Chrystus przygarnia potrzebujących, słabych i upadłych. Jezus mówił do Uczonych w Piśmie „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2,17). Znane już obrazowe powiedzenie Franciszka, który widzi Kościół jako „szpital polowy” spina jak klamrą pontyfikat Papieża – Jezuity. Franciskus! AMDG! (Ad Maiorem Dei Gloriam) (RL)
SZKLANE OBRAZY – ŚWIĘTA BARBARA
Zapewne trudno byłoby znaleźć kogoś wśród adresatów tego tekstu, kto nie słyszał o św. Barbarze, nie tylko dlatego, że może akurat − w wypadku pań − obchodzi imieniny 4 grudnia. Podobnie zapewne trudno byłoby w Krakowie znaleźć kogoś, kto nie słyszał o Władysławie Belinie-Prażmowskim, nie tylko dlatego, że zna ulicę jego imienia. Natomiast, jak sądzę, trudniej byłoby odnaleźć tych, którzy potrafiliby powiedzieć, jaki związek łączy pułkownika Belinę-Prażmowskiego ze św. Barbarą − o takim właśnie związku świadczy kolejny ołtarz w nawie północnej kościoła św. Szczepana.
Większość witraży, których pochodzenie, funkcję i znaczenie potrafimy określić, jest wypadkową istnienia kilkorga osób: postaci lub wydarzenia przedstawionych na witrażu, jego fundatora, osoby, której witraż jest dedykowany, artysty projektującego witraż, jego wykonawcy, a także tzw. gestora miejsca (zazwyczaj księdza proboszcza, w wypadku świątyń), którego zdanie może mieć zasadnicze znaczenie przy realizacji witraża. Idealnie, jeśli intencja fundatora i jego rola, postacie pokazane na witrażu, także te, którym witraż jest poświęcony, i dodatkowo sam kościół (jego charakter, historia, wezwanie, itd.) stanowią pewną logiczną, symboliczną i duchową całość. Tak było na przykład w wypadku katedr gotyckich, natomiast współcześnie świat przestał być jednorodny, parafie stały się dużo bardziej zróżnicowane pod kątem pracy, zainteresowań i oczekiwań parafian, a kościoły zyskały nowe oblicze, nie tylko poprzez ich coraz nowocześniejsze formy architektoniczne, ale także dzięki wystrojowi ich wnętrza. Przykładem tego może być kościół św. Szczepana, w którym dobór witraży odzwierciedla bardzo różne zapotrzebowania i propozycje fundatorów i gestorów w okresie jego powstawania i wyposażania, czyli w latach 1933-1941. Matka Boska, Serce Jezusa, św. Jan Chrzciciel, św. Barbara, św. Stanisław, św. Juda Tadeusz, św. Teresa, św. Andrzej Bobola, św. Antoni Padewski, Ewangeliści – choć stylistycznie są do siebie podobne, to witraże poświęcone tym postaciom tematycznie odzwierciedlają całe spektrum wiary, oczekiwań i nadziei.

fot. Grzegorz Eliasiewicz i Rafał Ochęduszko, prawa autorskie Corpus Vitrearum Polska
Podobnie jak witraż poświęcony św. Janowi Chrzcicielowi, ten poświęcony św. Barbarze składa się tak naprawdę z trzech witraży, a sama postać Świętej zajmuje panel środkowy. Św. Barbara to łagodnie uśmiechająca się, młoda dziewczyna z czepkiem na głowie i aureolą, mająca skromnie spuszczone oczy i ubrana w zielono-czerwono-ciemnobeżowe szaty. W prawej ręce trzyma kielich z Hostią, a lewą przyciska do piersi fragment szala. To właśnie kielich z Hostią pozwala zidentyfikować ją jako św. Barbarę, gdyż jest jednym z jej atrybutów. Pozostałe, często występujące atrybuty, to miecz, gałązka palmowa i wieża z trzema oknami lub kondygnacjami.
I właśnie taka wieża znajduje się w lewej kwaterze witraża – jest tutaj niejako głównym bohaterem, choć obok niej i za nią widać mury miejskie, inne budynki i wieże. Architektonicznie wieża w żaden sposób nie jest ciekawa czy wyjątkowa – dlaczego więc poświęcony jest jej cały witraż?
Historia św. Barbary, dziewicy i męczennicy, jest bardzo dramatyczna. Co ciekawe, w całości oparta jest o hagiografię i legendy związane z rodzącym się jej kultem, który zaczął się rozwijać w VII wieku. Miała urodzić się w pozostającej pod władzą rzymską Nikomedii (dzisiejszy Izmir) w Turcji w III wieku. Zgodnie z jedną z opowieści, z powodu niezwykłej urody Barbary, jej ojciec, poganin, postanowił odizolować ją od zewnętrznego świata i samemu znaleźć jej odpowiedniego kandydata na męża. W tym celu zbudował wieżę, w której mieszkała i spotykała się jedynie ze starannie dobranymi nauczycielami. Jeden z nich okazał się jednak chrześcijaninem i dzięki niemu Barbara poznała i ostatecznie przyjęła nauczanie Chrystusa i chrzest. Gdy jej ojciec wyjechał w interesach, rozkazała wybić trzecie okno w wieży, na cześć Trójcy Świętej. Odrzuciła wszystkich konkurentów do swojej ręki, a gdy ojciec wrócił, powiedziała mu o swoim nawróceniu, co wzbudziło w nim niepohamowany gniew. Był to okres gwałtownych prześladowań chrześcijan w cesarstwie rzymskim, więc gdy jej ojciec wysłał ją do prefekta, ten wydał ją na tortury. Była bita, przypalana, łamano jej kości, obcięto piersi, lecz nie wyrzekła się wiary. W końcu jej własny ojciec pozbawił ją życia, obcinając głowę. Spotkała go za to kara, gdyż po drodze do domu uderzył w niego piorun i zginął na miejscu.
Z upływem czasu kult św. Barbary rozprzestrzenił się w całym chrześcijańskim świecie i przybrał różnorodne, czasami zaskakujące, formy. To, że jest patronem górników, wiemy wszyscy, choć może nie wiemy, że Barbórka, tradycyjne górnicze święto, zostało na Górnym Śląsku wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego w 2018 roku. Statua św. Barbary stoi na dachu Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, a jej relikwie znajdują się m. in. w soborze Świętego Włodzimierza w Kijowie, ale też w kościele św. Barbary w Ropczycach na Podkarpaciu. Czczona jest jako patronka artylerzystów, saperów, metalurgów i strażaków, czyli zawodów związanych z ogniem i wybuchami, co jest nawiązaniem do śmierci jej ojca. A z powodu decyzji wybicia trzeciego okna w wieży i wyliczeniom do tego potrzebnym, została także patronką architektów i matematyków. W niektórych krajach budowniczowie tuneli zaczynają swoją pracę od umieszczenia figury św. Barbary przy wjeździe do tunelu, aby chroniła ich przed niebezpieczeństwem śmierci z powodu użycia materiałów wybuchowych. Santabárbara to nazwa prochowni na hiszpańskich okrętach wojennych, a Santa Barbara to miasto na wybrzeżu Kalifornii. Miast o podobnej nazwie jest kilka na każdym kontynencie, a niektóre mają św. Barbarę w swoim herbie, tak jak Ruda Śląska. W niektórych landach w Niemczech 4 grudnia obcina się gałązki wiśni lub forsycji, wstawia do wody i czeka do Bożego Narodzenia, kiedy wypuszczają pączki symbolizujące narodzenie Jezusa. W Dzienniczku św. Faustyna opisała swoje widzenie św. Barbary, która poleciła jej, aby przez dziewięć dni ofiarowywała Komunię św. za swój kraj. A w kościele San Martino na wyspie Burano w Lagunie Weneckiej we Włoszech znajduje się współczesna, kolorowa mozaika przedstawiająca św. Barbarę trzymającą w dłoniach nie wieżę, lecz Empire State Building w Nowym Jorku, kiedyś najwyższy budynek na świecie. W końcu należy ona do grupy Czternastu Wspomożycieli (lub Orędowników), którzy nie tylko orędują za osobami należącymi do wybranych grup zawodowych czy będących w określonych sytuacjach życiowych, ale ich główną rolą jest towarzyszenie ludziom w godzinie śmierci. Czternastu Świętych, wielkich u Boga, pomóżcie nam w potrzebie i śmierci – tak nadal modlą się wierni zgromadzeni w bazylice Vierzehnheiligen (a więc bazylice Czternastu Świętych), śpiewając tradycyjną pieśń.
A gdzie w tym wszystkim jest Władysław Belina-Prażmowski? Dedykacja na dole środkowego panelu witraża brzmi:
PAMIĘCI WŁADYSŁAWA BELINA PRAŻMOWSKIEGO, WIELKIEGO BOJOWNIKA NIEPODLEGŁOŚCI, N. PREZYDENTA M. KRAKOWA I ZASŁUŻONEGO DYREKTORA SWEGO, FUNDOWAŁO GWARECTWO KOPALŃ JAWORZNICKICH RP, MCMXXXVIII.
Ułan, strzelec i legionista, bliski towarzysz wojskowy Józefa Piłsudskiego, twórca polskiej kawalerii w okresie I wojny światowej – Belina-Prażmowski był niesłychanie zasłużony w walce o niepodległość Polski. Stanął na czele pierwszego polskiego patrolu konnego (tzw. Siódemki), który przedostał się z Krakowa na tereny zajmowane przez wojska rosyjskie, prowadząc tam rozpoznanie liczebności i uzbrojenia tychże wojsk. Powierzając mu dowództwo patrolu, Piłsudski powiedział: „Patrol jest ogromnie niebezpieczny i jest 90 procent pewności, że wszystkich was powieszą”. W 1914 roku Belina-Prażmowski został dowódcą I Szwadronu Ułanów Legionów, prowadząc regularną służbę na froncie i biorąc udział w wyzwalaniu terenów Królestwa Kongresowego. Stojąc na czele I Brygady Jazdy walczył z bolszewikami na froncie litewsko-białoruskim i uczestniczył jako jeden z pierwszych w zdobyciu Wilna. Stał się postacią na wpół-legendarną – śpiewano o nim piosenki i pisano wiersze:

W 1920 roku powodów zdrowotnych przeszedł do rezerwy, zajął się polityką i działalnością społeczną. W 1929 roku przeniósł się do Krakowa, gdzie został powołany do Tymczasowej Rady Miasta, a w 1931 roku został wybrany na prezydenta Krakowa. Po dwóch latach na polecenie Marszałka Piłsudskiego został mianowany wojewodą lwowskim, lecz szybko wycofał się z życia publicznego z powodów zdrowotnych. Mieszkając w Krakowie, objął funkcję w radach nadzorczych dwóch ważnych spółek: Jaworznickich Komunalnych Kopalń Węgla S.A. (jako prezes) oraz Spółki Akcyjnej „Śląskie Zakłady Elektryczne”, co było dla niego zabezpieczeniem finansowym. Funkcja ta miała też pewne merytoryczne uzasadnienie, gdyż Belina-Prażmowski ukończył studia na wydziale górniczym na Politechnice Lwowskiej w 1912 roku i przez rok kontynuował studia w Akademii Górniczej w Leoben w Austrii. Zmarł w 1938 roku w Wenecji, gdzie przebywał dla poratowania zdrowia.

(Źródło: Wikipedia)
I właśnie ta ostatnia funkcja zapewne wyjaśnia powód, dla którego przedstawiciele gwarectwa (spółki) kopalń jaworznickich zdecydowali się w 1938 roku na ufundowanie witraża św. Barbary upamiętniającego postać pułkownika.
Nie wyjaśnia jednak motywów umieszczenia w prawej kwaterze witraża baszty o spadzistym dachu i fragmentu murów obronnych, gdzie na drugim planie widoczna jest fasada kościoła z krzyżem na sygnaturce. Widok ten jest kopią rysunku Kajetana Veita (opartego z kolei o rysunek Jerzego Głogowskiego) z początku XIX wieku, pokazującego nieistniejąca już Basztę Garncarzy w Krakowie oraz fasadę także nieistniejącego już kościoła św. Szczepana, stojącego tam, gdzie teraz jest Plac Szczepański.
Zgodnie z zapisem w brewiarzu sporządzonym w Bambergu w Niemczech w 1501 roku, przed śmiercią św. Barbara modliła się tak:
„Panie Jezu Chryste, któremu wszystko jest posłuszne, którego woli nic się nie sprzeciwia: spełnij moją prośbę, aby jeśli ktoś będzie pamiętał moje imię i czcił dzień mojej męki, to Ty nie pamiętaj jego grzechów w Dzień Sądu, bądź miłosierny tym, którzy mnie miłują, i spraw, aby umierali w pokoju”.
(Piotr Pieńkowski)
