Ośrodki katechumenatu w Krakowie || Gdzie Jezus przyjął chrzest || Kącik dobrych wiadomości || Środy z Ignacym
JAK ZOSTAĆ CHRZEŚCIJANINEM
Gdy w niedzielę czy inny dzień przychodzimy do kościoła na Mszę św. i siadamy w ławce obok innych wiernych, bardzo rzadko – jeśli w ogóle – zastanawiamy się, dzięki jakim to wydarzeniom i kolejom losu nasz sąsiad czy sąsiadka znalazł się w Kościele i stał się chrześcijaninem. Zazwyczaj sprawa wydaje się być oczywista – nasz sąsiad urodził się w katolickiej rodzinie, jego rodzice zanieśli go do chrztu, potem chodził na szkolne katechezy, przystąpił do pierwszej komunii świętej, przyjął sakrament bierzmowania albo w szkole średniej, albo dopiero przed ślubem kościelnym, bo taki jest tradycyjny wymóg, i w końcu na tyle zadomowił się w swojej parafii czy wspólnocie, by spędzać czas na modlitwie z innymi i uczestniczyć w obrzędach liturgicznych. Co jednak, gdy nasz sąsiad urodził się w rodzinie obojętnej religijnie, choć ochrzczony, w szkole nie chodził na katechezy i lekcje religii, pochodzi z rodziny protestantów, Świadków Jehowy czy muzułmanów, jako młody człowiek obraził się na Kościół i/lub Pana Boga, a w wieku czterdziestu paru lat poczuł, że bez Pana Boga nie da rady, lub dzięki narzeczonej jest gotów wziąć ślub kościelny i wychowywać dzieci w wierze katolickiej? Nie tylko może nie mieć pojęcia o prawdach wiary, ale nie zna/pamięta ani jednej modlitwy, nie wie dlaczego czyni się znak krzyża na piersiach, dlaczego obok ołtarza pali się czerwona lampka i do czego służy konfesjonał. Co wtedy? Wtedy nasz sąsiad może znaleźć pomoc i odpowiedzi na nurtującego go zapewne pytania w katechumenacie. Nie należy mylić tego pojęcia z neokatechumenatem, który jest jedną z wielu dróg pogłębiania wiary i działa w Kościele katolickim jako wspólnota. Katechumenat natomiast, którego korzenie sięgają pierwszych wieków chrześcijaństwa, a jego współczesne formy zostały określone w dekrecie Soboru Watykańskiego II Ad Gentes z 1972 roku, jest, mówiąc najprościej, sposobem na zostanie chrześcijaninem. To swoista mapa drogowa dla dorosłych, podzielona na kilka etapów poznawania wiary chrześcijańskiej i przygotowująca do przyjęcia sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia, czyli chrztu, bierzmowania i Eucharystii (komunii św.)
Katechumenami są ci, którzy przychodzą z pogaństwa i mają wolę wierzyć w Chrystusa. A ponieważ pierwsze przykazanie w Prawie brzmi: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jeden” (Pwt 6,4), stąd słusznym jest, aby ten, kto otrzymuje przez kapłana, jakby przez Mojżesza, pierwszą naukę o Bogu, nazywał się katechumenem, czyli słuchającym.
(Św.Izydor z Sewilli, O oficjach kościelnych, rozdz.21)
Z założenia katechumenat przeznaczony jest głównie dla nieochrzczonych, choć mogą w nim uczestniczyć ci, którzy chcą przystąpić jedynie do bierzmowania, Eucharystii lub po prostu pogłębić czy odświeżyć swoją wiarę. Może być oferowany przez każdą parafię, ale tradycyjnie istnieje kilka ośrodków (w Krakowie dwa), które wyspecjalizowały się w tej posłudze. Czas trwania formacji katechumenalnej nie jest z góry określony – trwa do chwili, gdy katechumen jest gotów do pełnego uczestnictwa we wszystkich sakramentach i zostania uczniem i świadkiem Chrystusa. Może to trwać kilka miesięcy, rok, czasami dwa lata, a nawet więcej. Zazwyczaj uczestnictwo w katechumenacie polega na uczestnictwie we Mszy św. i katechezie raz w tygodniu, a także na spotkaniach indywidualnych z prowadzącym księdzem, siostrą zakonną czy świeckim katechistą. Kulminacją formacji jest chrzest (któremu towarzyszy jednoczesne przyjęcie sakramentu bierzmowania i Eucharystii) w czasie Wigilii Paschalnej w Wielką Sobotę okresu wielkanocnego. Aby podkreślić wyjątkowy i uroczysty charakter tego wydarzenia, często w Krakowie katechumeni przyjmują sakramenty święte z rąk arcybiskupa w katedrze na Wawelu.
Zanim to jednak nastąpi, przyszły chrześcijanin musi zostać przyjęty do katechumenatu, czyli zostać katechumenem. W czasie tego obrzędu, w którym biorą udział także świadkowie (poręczyciele) katechumena, zostaje on uroczyście wprowadzony do kościoła, namaszczony olejem świętym i otrzymuje krzyż jako symbol zwycięstwa Chrystusa nad grzechem i śmiercią. Zazwyczaj obrzęd przyjęcia ma miejsce w okresie Adwentu, co symbolizuje powolne wejście w świat wiary i poznanie liturgii Kościoła. Towarzyszą temu katechezy, egzorcyzmy, czyli modlitwy o uwolnienie katechumena spod władzy szatana, i indywidualne błogosławieństwa. Etap następny to obrzęd wybrania, czyli wpisania imienia do księgi. Ma zawsze miejsce na początku Wielkiego Postu i jest potwierdzeniem gotowości przystąpienia katechumena do sakramentów w czasie Wigilii Paschalnej, przez katechetę i całą wspólnotę towarzyszącą katechumenowi na jego drodze. Katechumen, zwany teraz „wybranym” (electi), przystępuję w trzy kolejne tygodnie Wielkiego Postu do skrutyniów, czyli bierze udział w modlitwach przygotowujących do sakramentów wtajemniczenia i uczy się Symbolu Wiary, który „odda” (świadomie wypowie) wobec całej wspólnoty w Wielką Środę. Także w Wielką Środę katechumen bierze udział w obrzędzie Effeta, który ma na celu uzmysłowienie wkrótce przystępującym do sakramentów, że konieczna jest łaska Boża, by człowiek był gotów przyjmować słowo Boże i wyznawać wiarę dla osiągnięcia zbawienia. W czasie tego obrzędu kapłan dotyka kciukiem prawego i lewego ucha wybranego, a także jego ust i mówi: „Effeta, to znaczy: Otwórz się, abyś na cześć i chwałę Boga wyznawał wiarę, którą ci głoszono”. Gdy nadchodzi Wielka Sobota, wybrany przyjmuje sakrament chrztu, który gładzi grzech pierworodny i wszystkie grzechy popełnione do tej pory, sakrament bierzmowania, czyli dar Ducha Świętego, i sakrament Eucharystii, czyli Ciało Chrystusa. Od tego momentu staje się w pełni świadomym uczniem Chrystusa, świadkiem wiary i światłem dla innych. Wracając do naszego sąsiada z ławki − miejmy świadomość, że jego droga do pełnego uczestnictwa w Kościele mogła mieć nieco inny przebieg niż nasza i zacząć się w zupełnie innym momencie życia. (Piotr Pieńkowski)
Ośrodki katechumenatu w Krakowie:
1. Ośrodek przy kościele św. Marka prowadzony przez Siostry Jadwiżanki:
Znaleźć tu też można mnóstwo użytecznych informacji na temat katechumenatu, ważne dokumenty, multimedia i świadectwa
2. Dominikański Ośrodek Liturgiczny: Katechumenat dorosłych
Oba Ośrodki oferują też formację katechumenalną w języku angielskim.
GDZIE JEZUS PRZYJĄŁ CHRZEST?
Jednym z obowiązkowych miejsc, które pielgrzymi odwiedzają podczas wyprawy do Ziemi Świętej, jest rzeka Jordan i miejsce, gdzie Jezus przyjął chrzest od Jana. Być może nie każdego interesuje, gdzie to dokładnie się wydarzyło, czy na prawym, czy na lewym brzegu, ważne, że w tej wodzie, która dziś zupełnie nie przypomina potężnej rzeki, stał Jezus, a z nieba dał się słyszeć głos… Współczesny Jordan to wąska i mętna rzeczka otoczona przez pustynne wzgórza i skały – nijak się w niej zanurzyć – a domniemane miejsce chrztu to obecnie niewielka niecka, w której woda nie sięgnęłaby wyżej niż do kolan. Ale są i tacy, którzy chcieliby wiedzieć dokładnie, by móc postawić stopy tam, gdzie On stawiał stopy, stanąć w miejscu, w którym On stał, by zanurzyć się w wodzie, dokładnie tam, gdzie On. I tu pojawia się mały problem.
Bibliści twierdzą, że dosyć trudno jest wskazać z dokładnością GPS-u, w którym miejscu Jezus wszedł do wody. Święty Jan wspomina, że sam Jezus też chrzcił: Potem Jezus i uczniowie Jego udali się do ziemi judzkiej. Tam z nimi przebywał i udzielał chrztu (J 3,22). Programy pielgrzymek do Ziemi Świętej umieszczają podróż do Jordanu – często z obrzędem odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych – właśnie na terenie utworzonego przez Izrael parku narodowego. Dostęp do tego miejsca (Qasr al Yahud) dla turystów jest możliwy dopiero od kilkunastu lat – wcześniej była to strefa wojskowa na granicy okupowanej Palestyny z Jordanią. Zanim otwarto teren od strony okupowanej Palestyny, pielgrzymi zatrzymywali się w Yardenit (Izrael), blisko Jeziora Galilejskiego, ok. 120 km na północ od Qasr al Yahud. Było tam specjalnie zbudowane i przygotowane symboliczne miejsce chrzcielne nad rzeką (nie mające nic wspólnego z faktycznym miejscem chrztu Jezusa), przez niektórych prześmiewczo nazywane „komercyjnym”.Ale również u św. Jana czytamy: Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu (J 1,28). To zdanie sugeruje, że jednak Jezus wszedł do Jordanu od strony obecnej Jordanii. Potwierdzają to słowa zawarte dwa rozdziały później: Przyszli więc do Jana i powiedzieli do niego: «Nauczycielu, oto Ten, który był z tobą po drugiej stronie Jordanu i o którym ty wydałeś świadectwo, teraz udziela chrztu i wszyscy idą do Niego (J 3,26).
(rz. Jordan, fot. P. Trzopek OP)
Pielgrzymi chrześcijańscy pierwszych wieków przychodzili nad Jordan raczej od wschodniej (jordańskiej) strony – ale łatwo przeprawiali się przez rzekę, bo był bród, a potem zbudowano most, na którym stał bizantyjski kościół z otworem w podłodze, żeby czerpać wodę z Jordanu. Przechodzić przez Jordan w drodze do Jerozolimy miała pątniczka Egeria, w roku 384. To ona – zresztą nie jako jedyna – dostrzegła teologiczny związek miedzy tym miejscem chrztu Chrystusa, a przeprawą Izraelitów przez Jordan pod wodzą Jozuego. Obecnie przyjmuje się, że właśnie tam, w Betanii za Jordanem (Al-Maghtas). Pan Jezus przyjął chrzest od Jana, a miejsce to odwiedzają oczywiście nie tylko katolicy, a wszyscy chrześcijanie i nie tylko. Do połowy lat 90. teren ten był zmilitaryzowany i zaminowany, a na to, że miejsce to można utożsamić ze wspomnianą w Biblii Betanią, wskazuje kilka elementów. Po pierwsze znajdują się tam trzy bizantyjskie kościoły poświadczone przez pierwszych pielgrzymów, w tym wspomnianą Egerii. Po drugie źródło wody w okolicy i kaplica noszą imię św. Jana Chrzciciela. Po trzecie mamy dostęp do tzw. mapy z Madaby z VI w. (mozaikowa podłoga w cerkwi św. Jerzego w Madabie w Jordanii, przedstawiająca mapę Bliskiego Wschodu), na której również znajdziemy Betanię za Jordanem. W 2000 r. był tam Jan Paweł II – wtedy właśnie uznał „Betanię za Jordanem” za miejsce chrztu – w 2009 roku Benedykt XVI, a w 2014 papież Franciszek. Miejsce chrztu Chrystusa (stanowisko archeologiczne w Jordanii) zostało wpisane w roku 2015 na listę światowego dziedzictwa UNESCO. (BL)
W piątek 10 stycznie w Maghtas (Betanii za Jordanem, w Jordanii) – miejscu, w którym Pan Jezus przyjął chrzest, konsekrowany został kościół katolicki. Uroczystościom przewodniczył legat papieski, kard. Pietro Parolin. W tym miejscu – gdzie Jan Chrzciciel powiedział o Jezusie: „Oto Baranek Boży” – pielgrzymi będą mogli odnowić łaskę swojego chrztu. W Roku Jubileuszowym każdy będzie mógł w tym miejscy spotkać się z Bogiem, który w Chrystusie „zgładził grzech świata”, jak głosi napis na nowym ołtarzu kościoła. Jest to więc radość dla Kościoła w Jordanii, ale także dla całego Kościoła powszechnego.
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka. I usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały.Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: „Wszyscy Cię szukają”. Lecz On rzekł do nich: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem”. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy (Mk 1, 29-39).
W duchowości ignacjańskiej wiele trudu poświęca się na uświadomienie sobie celu. Na poszukiwaniu Woli Bożej za pomocą narzędzi rozeznawania. Czy to w trakcie dokonywania konkretnych wyborów życiowych, czy na medytacji lub kontemplacji zawsze prosimy o to, aby wszystkie nasze zamiary, decyzje i czyny były sprecyzowane oraz co najważniejsze były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu. Taką modlitwę można sobie odmawiać codziennie. Pomyślmy, jak nasze życie zyskałoby gdyby wszystko było w nim zgodne z Wolą Bożą? Czy taki ideał jest w ogóle osiągalny? Czy człowiek ze swoimi zmysłami może podołać przynajmniej próbie życia w takim duchu? Naturalnie jest to droga wymagająca, skoro jednak jest podjęta świadomie i szczerze, jest naśladowaniem samego Chrystusa, który w dzisiejszej Ewangelii daje przykład koncentracji na misji głoszenia dobrej nowiny. Możemy słusznie zauważyć, że Chrystus jako Bóg mógł nie mieć naszych ograniczeń ani trudności i nie dotyczyły go wewnętrzne wahania ani mozolne rozeznawania poruszeń w sercu. Tymczasem prawda o wcieleniu Boga w historię ludzkości dotyka nawet takich szczegółów. Istnieje wiele domysłów co do ludzkiej kondycji naszego Zbawiciela. Już samo stwierdzenie, że Chrystus był Bogiem a jednocześnie człowiekiem – tylko że bez grzechu po chwili refleksji wydaje nam się sprzecznością. A jednak ludzka natura Chrystusa jest opisywanym w Ewangeliach szeregiem znajomych nam faktów. Przecież urodził się z kobiety, dorastał w normalnym – ludzkim tempie, przeszedł zgodne z religią w której się wychował stopnie wtajemniczenia, miał przyjaciół, dalszą i bliższą rodzinę, normalnie pracował na swoje utrzymanie, poruszał się pieszo, podlegał prawu miejscowemu i rzymskiemu tak jak każdy wtedy. Ba. Stykał się i akceptował ludzkie ograniczenia takie, jak choroba, polityczne napięcia, waśnie międzyetniczne a nawet skierowaną wobec siebie bezpośrednio agresję. Podobnie jak my był kuszony przez szatana, krył się przed niebezpieczeństwem a także miał swoich faworytów wśród Apostołów, bardzo podobnie do naszych zachowań. Największą jednak tajemnicą jaką możemy dostrzec w życiu Jezusa to mistyka jego kontaktu z Ojcem Niebieskim.
Na tyle na ile jesteśmy to w stanie wyczytać to z Pism, Chrystus jest bardzo wcześnie świadomy, że On nim jest i że, on sam przyszedł na Ziemię aby pełnić Jego wolę. Jezus wiele razy szuka odludnych miejsc aby się modlić, przebywa sam na pustyni, szuka kontaktu z Ojcem a zatem możemy domniemywać, że w tamtych chwilach podobnie jak i my szuka woli swojego Ojca. Nie jest zaprogramowaną na cierpienie ofiarą. Ojciec przygotowuje Go do tej chwili krok po kroku a moment, w którym owo wypełnienie czasu się dzieje jest niedookreślone do samego końca. Ostatnim i bardzo widocznym znakiem ludzkiej natury Chrystusa jest Jego lęk przed cierpieniem. Modlitwa w ogrodzie oliwnym i wprost do Ojca skierowana prośba aby go zwolnił z tego strasznego obowiązku dobitnie pokazuje, jak Jezus mimo boskiej natury jest nam bliski i nie bez wewnętrznych niepokojów przyjmuje wolę Bożą wobec siebie. Wybór Woli Bożej zatem wiąże się z podjęciem duchowej walki i zawsze tak było. Spójrzmy jeszcze raz na Chrystusa – tego bliskiego nam człowieka, który podobnie jak my próbował odkryć, jaka ma być jego droga w ziemskim życiu; czym się kierować? co wybierać? komu zaufać a kiedy dać świadectwo prawdzie? W naszym życiu także są chwile z dzisiejszego punktu widzenia nieznane. Wiemy, że muszą przyjść chwile próby, radości, trudnych wyborów. Pamiętajmy jednak, że naszym celem jest zbawienie a osiągamy je przez szukanie i pełnienie woli Ojca Niebieskiego tak, jak robił to Chrystus. (RL)