10 lat Domowego Kościoła w Parafii || Środy ze św. Ignacym
ZAPRASZAMY DO PARAFIALNEJ KAWIARENKI
W niedziele, w godzinach od 10:00 do 14:00 zapraszamy do dolnej sali domu parafialnego, gdzie przy ciastku, kawie bądź herbacie można będzie spokojnie posiedzieć, porozmawiać, zatrzymać się na chwilę i spotkać ze sobą nawzajem. Kawiarenkę parafialną prowadzą wyznaczone do tego, przez ks. Proboszcza osoby, które będą dbać o obsługę i atmosferę tego miejsca.
Równolegle po Mszy o godz. 11:00 tak jak do tej pory, wspólnota rodzin „Kawa u Plebana” zaprasza do salek na górę rodziny z dziećmi.
10 LAT DOMOWEGO KOŚCIOŁA W PARAFII
Rok 2015, to w naszej parafii przynajmniej dwa okrągłe jubileusze wspólnot. Po wakacjach dziesięć lat istnienia będzie świętować wspólnota rodzin „Kawa u Plebana”, którą można spotkać po Mszach o 11.00 w niedzielę. A teraz, w lutym mija 10 lat od dnia kiedy po raz pierwszy oficjalnie spotkały się trzy rodziny (z dziećmi) z naszej parafii, w ramach tzw. Kręgu Domowego Kościoła. Przez te lata kilka małżeństw odeszło ze wspólny, inne się przyłączyły, zmieniali się towarzyszący spotkaniom księża, rodziły się i dorastały dzieci, a Domowy Kościół działa w naszej parafii do dzisiaj…
Ostatnio postrzegam życie wiary, jak drogę. Gdzieś tam jest cel: znamy go, ale nie widzimy drogi. Tylko fragment – czasem dłuższy, czasem nie. Zależy na przykład od ukształtowania terenu albo pogody. No i czasem szlak prowadzi w górę, czasem w dół. Czasem jest wygodny, czasem ostrożnie trzeba stawiać kroki. Bywa, że zgubimy drogę, zejdziemy na bok, ale przecież możemy wrócić, nawet jeśli przy okazji się cofniemy… A Pan Bóg czuwa. Planuje, pokazuje z miłością kolejny etap, umacnia, motywuje do szukania drogi. A życie to spotykanie na drodze życia różnych ludzi. I przechodzenie z nimi tej drogi, bo przecież czasem te odcinki są wspólne, czasem idzie się z kimś króciutko, tylko się komuś pomacha, a czasem to długa wspólna droga. No i ja mam tak, że prawie od początku mojego życia kapłańskiego pielgrzymuję z rodzinami. A przez sześć lat szliśmy razem z Domowym Kościołem w Parafii św. Szczepana. Jak to wspominam? Nie mogę nie wspomnieć o zapachu kawy i ciasta. Ale potem te wspólne modlitwy, wzajemne wymienianie się sprawami, które chcemy powierzyć Panu Bogu. Dzielenie się tym, co przeżywamy – naszymi zwycięstwami i niedomaganiami. No i wspólne tematy formacyjne. Ale najbardziej zapamiętałem wspólnotę: ludzi, którzy idą razem, mają wspólne marzenia i sobie na tej drodze wspomagają. I ważne to było dla mnie jako księdza. Bo nic tak nie ubogaca, jak droga z kimś, kto ma wspólny cel, ale też jest inny i może Ci coś cennego pokazać. Życzę Wam, abyście odkrywali Waszą wspólną drogę. Jako rodziny nie idziecie sami, ale ze współmałżonkiem i – jeśli taka jest wola Pana Boga – z dziećmi. Jestem pewien, że łatwiej iść większą grupą. Trudniej wtedy zabłądzić, mniejszy jest strach, a i droga bezpieczniejsza. A jak znam życie, to na tej drodze pewnie nieraz się spotkamy. Choćby na tyle, by sobie wzajemnie pomachać. A jeśli Bóg zechce, to i może przed nami jakiś kolejny wspólny odcinek z kimś z Was? (Ks. Marcin Szydłowski)
Zapewne nie wszyscy wiedzą, że Domowy Kościół obecny jest w naszej parafii, to być może dlatego, że spotkania wspólnoty nie odbywają się w salkach parafialnych, a rodziny stanowiące Kręgi angażują się w różne inicjatywy nie wspólnotowo a indywidualnie. Domowy Kościół niektórzy nazywają „Oazą dla dorosłych” czy „Oazą Rodzin”. Faktycznie, wspólnota powstała z inicjatywy ks. Franciszka Blachnickiego jako propozycja dla dorosłych, którzy weszli w związek małżeński a chcieliby nadal być zaangażowani w Kościół, w „duchowości” jaką proponuje Ruch Światło Życie (czyli Oaza). Paradoks polega na tym, że wśród rodzin które tworzyły pierwszy Krąg w naszej parafii 10 lat temu, ani jedna nie miała za sobą przeszłości oazowej. Jak więc się to stało? Dlaczego akurat Domowy Kościół? Zapytaliśmy tych, którzy tworzą Krąg do dzisiaj.
Na początku 2015 roku mieliśmy już dwójkę dzieci, trzecie w drodze. Nie myśleliśmy o żadnej wspólnocie, bo opieka nad małymi dziećmi wypełniała praktycznie całą rzeczywistość. Ciągle jeszcze byliśmy wtedy związani z dominikanami, już bardziej przez relacje, niż przynależność do jakiejś wspólnoty, i nie rozglądaliśmy za niczym nowym. Kiedyś zadzwoniła koleżanka, że czegoś im brakuje i szukają jakiejś wspólnoty. Dowiedziała się, że jest coś takiego jak Krąg Rodzin i to akurat by pasowało do naszej sytuacji, tylko że… nie ma czegoś takiego w parafii. Pamiętam jak poszliśmy w dwie rodziny do kancelarii do ks. Proboszcza, z pytaniem czy możemy założyć Krąg DK w parafii, i … dał zielone światło. Mieliśmy tylko znaleźć chętnych i powiadomić odpowiedzialnych za Domowy Kościół w Krakowie, że w parafii powstaje nowy Krąg. I tak się zaczęło. Startowaliśmy 10 lat temu w trzy rodziny. Niektórzy odeszli inni przyszli, obecnie w parafii spotykają się dwa Kręgi. (Beata)
Domowy Kościół łączy w sobie charyzmaty Ruchu Światło-Życie i międzynarodowego ruchu małżeństw katolickich Equipes Notre-Dame (END). Założycielem jest Ksiądz Franciszek Blachnicki, ten od ruchu Światło – Życie, kojarzonego głównie z oazami młodzieżowymi. Ksiądz Blachnicki twierdził, że “Jeśli nie będzie rodziny chrześcijańskiej, to nie będzie Kościoła, bo nie będzie instytucjonalnego katechumenatu wprowadzającego Kościół w nowe pokolenia(…) Celem duszpasterstwa musi być urzeczywistnienie Kościoła w rodzinie, tak aby każda rodzina chrześcijańska stanowiła Kościół w miniaturze.” I tak rozwijający się w Polsce od roku 1969 Ruch Żywego Kościoła, podjął w czasie wakacji 1973 roku próbę zastosowania metody oazy młodzieży do grup rodzinnych, organizując w Krościenku pierwszą oazę rodzin. Po wakacjach 1973 roku ks. Blachnicki założył pierwszy próbny krąg rodzinny w Lublinie. W ten sposób, już z pierwszych oaz rekolekcyjnych dla rodzin wyszedł impuls do powstania ruchu odnowy rodziny chrześcijańskiej, któremu w 1978 roku założyciel ks. Franciszek Blachnicki nadał nazwę Ruch Domowy Kościół. I tak zostało.
10 lat temu, jako młode małżeństwo z 3 małych dzieci (trzecie lada moment miało się urodzić) szukaliśmy wspólnoty, w którą moglibyśmy wejść z całym naszym życiem – z tym, co na tamten czas było dla nas najważniejsze: z naszą relacją małżeńską i naszymi dziećmi, szukaliśmy miejsca, które nas przyjmie w tej kondycji niedospanej i okołoporodowej:) i odpowie na naszą potrzebę pogłębienia relacji z Panem Bogiem i z sobą nawzajem. Szukaliśmy, pytaliśmy to tu to tam i jakoś nic nie mogliśmy znaleźć, aż tu nieoczekiwanie zaprosili nas przyjaciele na chrzest do Hamburga, gdzie opowiedzieli nam o Domowym Kościele. Tak nam opowiedzieli, że się nam bardzo taka właśnie wspólnota zamarzyła tu w parafii… Pamiętam, że po powrocie poszliśmy do ks. Proboszcza z tym marzeniem o wspólnocie, trochę entuzjastyczni a trochę niepewni, co będzie (Domowego Kościoła dotychczas w naszej parafii nie było) a Proboszcz mówi: „chcecie Domowy Kościół? To robimy Domowy Kościół!”. I tak trwamy już 10 lat. Za tę otwartość bardzo Księdzu Proboszczowi dziękujemy! Aktualnie jest nas 5 rodzin i Ksiądz Jacek. Spotykamy się raz w miesiącu w naszych domach. Podczas spotkań modlimy się wspólnie, rozmawiamy, rozważamy Pismo Święte. Ważna część formacji odbywa się pomiędzy spotkaniami, w nas; w bycie we wspólnocie wpisana jest codzienna praca nad sobą, nad relacją małżeńską, nad osobistą relacją z Panem Bogiem… Super ważne jest tu doświadczenie bliskości konkretnych ludzi, towarzyszenia sobie w radościach i trudnościach, a nade wszystko niesienia siebie nawzajem w modlitwie. Domowy Kościół stał się bardzo naszym miejscem w Kościele. (Marianna)
W jednym z przemówień do Rodzin (1994) Jan Paweł II mówił: „I Kościół, i rodzina wywodzą się z tych samych źródeł. Mają tę sam ą genealogię w Bogu: w Bogu Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Na mocy tej boskiej genealogii powstają dzięki wielkiej tajemnicy boskiej Miłości: ta tajemnica nazywa się Deus homo, wcielenie Boga, który tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby nikt, kto za Nim idzie, nie zginął. Bóg Ojciec, Bóg Syn, Bóg Duch Święty, Jeden Bóg, trzy Osoby: niezgłębiona tajemnica. W tej tajemnicy ma swe źródło Kościół i ma swe źródło rodzina, Kościół domowy”.
Do Domowego Kościoła trafiliśmy już 4 lata po ślubie, oczekując kolejnego dziecka. Namówiła nas siostra męża, która o ile dobrze pamiętam o formującym się Kręgu usłyszała podczas kolędy. Przyszliśmy na pierwsze spotkaniem wtedy do salki przykościelnej. W pamięci tego okresu zostało mi wspomnienie dużej ilości małych dzieci, twarzy osób, które kojarzyłam z duszpasterstwa od dominikanów, i moja niepewność czy oby ja tam pasuje. Ja byłam raczej nastawiona na nie, ale mój mąż mnie namówił, żeby spróbować. Pamiętam, że kilka spotkań odbyło się później u nas w domu i tak – z różnymi wzlotami i upadkami – jesteśmy w Kręgu do dziś. Teraz spotkanie to miejsce gdzie można podzielić się tym, co przeżywamy w codzienności, poprosić o wsparcie modlitewne i nie tylko, podzielić się przemyśleniami dotyczącymi miłości Jezusa i wiary w Jego obecność, podzielić naszymi zobowiązaniami tzn. obecnością modlitwy, Słowa Bożego oraz dialogu w naszym życiu. To ludzie, którzy są nam bardzo bliscy, którzy sprawiają, że Kościół nie zamyka się w wysokich murach i pięknych złotych malowidłach na ścianach tylko jest blisko nas- w domu, na ulicy, w pracy. (A.)
Rodziny należące do wspólnoty Domowego Kościoła gromadzą się raz w miesiącu, w mieszkaniach, na spotkaniach, które mają określony przebieg. Jest tam czas na luźną rozmowę, na wspólną modlitwę, dziele się tzw. zobowiązaniami i rozmowa na określony, wcześniej ustalony temat związany z życiem wiarą. W parafiach funkcjonują w różny w sposób w zależności od sytuacji rodzinnej, zawodowej i na miarę swoich możliwości. Każdy Krąg ma przydzielonego Księdza, tzw. moderatora, w naszej parafii jest nim obecnie ks. Jacek Ozdoba. Wszystkich zainteresowanych wspólnotą i jej działaniem zachęcamy do kontaktu z nim. Obecnie w parafii spotykają się dwa Kręgi, ale nic nie stoi na przeszkodzie by powstał trzeci…
Domowy Kościół to oferta skierowana do małżonków chcących się formować przez ubogacanie się we wspólnocie z innymi. Jest to kontynuacja pogłębiania wiary w ramach Ruchu – Światło Życie. Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki zaprojektował formację tak, aby na poszczególnych etapach życia rozwijać się duchowo i moralnie w oparciu o poznawane prawdy wiary. Rola kapłana to jedynie towarzyszenie w tej formacji. Kiedyś towarzyszyłem dzieciom w ramach oazy dzieci Bożych, potem młodzieży oazy nowego życia, a teraz małżonkom. W tym towarzyszeniu ważne jest, aby nie skupiać się tylko na sobie, ale na Panu Jezusie, do którego mamy pielgrzymować każdego dnia. Stawianie sobie wymagań to ewangeliczna zasada wynikająca ze słów „kto trwa we Mnie, a Ja w nim ten przynosi owoc obfity”. Nie jestem specjalistą od życia małżeńskiego, bo mam za mało doświadczenia, nie jak inni księża, którzy prawie całe życie poświęcili dla Domowego Kościoła. Wiem tylko jedno, że warto się spotykać, modlić i warto rozmawiać. To rozmowy, dyskusje i świadectwa są zawsze cenne, bo dają do myślenia i zmuszają do szukania odpowiedzi. Tak jak cenny jest dialog małżeński, tak cenny jest dialog między małżeński. Dlatego dalej nastawiam się na słuchanie i dyskretne towarzyszenie, aby nie przeszkadzać a jedynie modlić się i błogosławić, bo to moje zadanie duszpasterskie (ks. Jacek Ozdoba)
Sama nazwa Domowy Kościół wskazuje na bardzo ważny wymiar życia religijnego. Pierwszymi nauczycielami wiary są rodzicie, pierwszym miejscem, w którym dowiadujemy się (bądź nie) o Panu Bogu jest dom rodzinny. Nie trzeba być formalnie w Domowym Kościele – Oazie Rodzin, nie trzeba być w żadnej wspólnocie, nie trzeba być teologiem, by mieć świadomość, że przekazywanie wiary jest zadaniem i przywilejem rodziców, od samego początku. Nie szkoła, nie katecheci. To dopiero potem. Najpierw o Panu Bogu mówią, i swoim życiem opowiadają rodzice. W taki czy inny sposób.
Faktycznie, „parę” lat minęło a ciągle pamiętam jak czekaliśmy przed kościołem na pierwsze – informacyjne spotkanie. Jakby Ksiądz na kolędzie u siostry nie wspomniał o DK to pewnie byśmy o nim nie słyszeli. Początek, poznanie, wdrożenie się w to, co i jak. Bez castingów, nikt się nie dobierał. Każdy inny, inne profesje, wykonywany zawód. Podobny wiek nasz i dzieci. Ruszamy! Przez te lata poznaliśmy w Kręgu sporo osób. Kilka par było i z różnych względów z Kręgu odeszło. To jak Kościół- żywy! Z perspektywy lat wiem że bez oparcia w Kręgu było by trudniej z wiarą, rodziną, trudniej było by przejść kryzys małżeński. Comiesięczny Krąg, ale też wyjazd na wakacje, ognisko za miastem, czasem wspólna kawa czy piwo na mieście. Niesiemy się wzajemnie w trudach i kłopotach. Czasem wręcz dźwigamy. Wspólnie też przeżywamy zarówno rodzinne jak i indywidualne sukcesy i radości. Dzięki DK poznałem ludzi, którzy nie tylko „chodzą co niedzielę do kościoła” ale też wiarą żyją i głęboko ją przeżywają. Poznałem osoby, które znają swoją wiarę – czego mi bardzo brakuje. Rozmowy, dyskusje, pytania – to rozwija i buduje. Poznaję miłość. Nie instytucjonalnego kościoła ale miłość Boga. Żywą, prawdziwą i bezkresną. Bardzo to pomocne przy trwaniu w wierze, gdy napotyka się w życiu na tych którzy zamiast przybliżać nas do Boga, swoim postępowaniem od Kościoła nas oddalają. (A.)
W Konstytucji dogmatycznej o Kościele, Soboru Watykańskiego II, czytamy: „Wreszcie małżonkowie chrześcijańscy na mocy sakramentu małżeństwa, przez który wyrażają tajemnicę jedności i płodnej miłości pomiędzy Chrystusem i Kościołem oraz w niej uczestniczą (por. Ef 5,32), wspomagają się wzajemnie we współżyciu małżeńskim oraz rodzeniu i wychowywaniu potomstwa dla zdobycia świętości, a tak we właściwym sobie stanie i porządku życia mają własny dar wśród Ludu Bożego (por. 1 Kor 7,7). Z małżeństwa chrześcijańskiego bowiem wywodzi się rodzina, a w niej rodzą się nowi obywatele społeczności ludzkiej, którzy dzięki łasce Ducha Świętego stają się przez chrzest synami Bożymi, aby Lud Boży trwał poprzez wieki. W tym domowym niejako Kościele rodzice za pomocą słowa i przykładu winni być dla dzieci swoich pierwszymi zwiastunami wiary i pielęgnować właściwe każdemu z nich powołanie, ze szczególną zaś troskliwością powołanie duchowne (KK, p.11).
Doświadczenie wiary i życia innych rodzin, dzielenie się radościami i troskami może pomagać, ale są też takie sytuacje rodzinne, w których angażowanie się w zewnętrzną wspólnotę, na danym etapie nie jest najlepszym pomysłem. Na tym polega życie, również życie wiarą, że staramy się odkrywać co w danym momencie najbardziej nas zbliża do siebie i Pana Boga. Na przestrzeni tych 10 lat nasze rodzinne życie bardzo się zmieniało, pojawiały się kolejne dzieci, pojawiały się tez problemy, których zupełnie się nie spodziewaliśmy. Zmieniało się przez ten czas tez nasze zaangażowanie i sposób uczestniczenia w spotkaniach. Pojawiały się tez wątpliwości – może opatrznościowo – na zmianę u mnie i u męża, tak ze mimo wszystko wzajemnie siebie mobilizowaliśmy… Spotykamy się w ramach Domowego Kościoła do dzisiaj, choć jestem przekonana, że to co najważniejsze dzieje się między tymi spotkaniami, w życiu codziennym, po prostu. (Beata)

Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy coś widzisz?” A gdy ten przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”. Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: „Tylko do wsi nie wstępuj!” (Mk 8,22-26).

W tym tygodniu oddajemy Państwu materiał do indywidualnej modlitwy na sposób ignacjański. Medytacja Słowa Bożego jest opatrzona dodatkowymi punktami do refleksji, które mogą pomóc w jego rozważaniu a tym samym, w głębszym Jego przeżywaniu. Przed modlitwą warto znaleźć jakieś ustronne, ciche miejsce – może być to Kościół podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu. Zarezerwujmy sobie około 30 minut czasu, Wyłączmy telefon i wszystkie inne bodźce. Udajmy się na spotkanie z Chrystusem bez konieczności walki z rozproszeniami dookoła. Jeśli taki sposób modlitwy okaże się dla Ciebie owocny odwiedź portal https://medytujslowo.pl/ gdzie można znaleźć więcej tego typu medytacji prowadzonych.
Modlitwa przygotowawcza: Na początku uświadom sobie, że stajesz przed Bogiem i chcesz z Nim rozmawiać. Uczyń znak krzyża i poproś Go, aby wszystkie Twoje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby i chwały Jego Boskiego Majestatu.
Obraz: Wyobraź sobie, że razem z grupą innych osób przebywasz z Jezusem. W pewnym momencie Nauczyciel zabiera Cię na bok. Odbywacie spotkanie na osobności.
Prośba o owoc: Poproś o łaskę osobistego i przemieniającego spotkania z Bogiem.
1. Spotkanie. We fragmencie Ewangelii pada nazwa konkretnego miejsca, które można odnaleźć na mapie: Betsaida, to jest miejscowość nad Jeziorem Galilejskim. To daleko od Jerozolimy, Nazaretu czy też ulubionej przez Jezusa Betanii. Jezus wędruje, naucza, uzdrawia. Podejmuje wysiłek, aby dotrzeć do człowieka nie wahając się odwiedzać miejsc nowych albo uznawanych za nieodpowiednie lub niebezpieczne. Dzięki temu może wydarzyć się spotkanie. Jakie myśli i uczucia budzą się w Tobie, gdy myślisz, że również dziś, nawet teraz, Bóg również angażuje się w to, aby się z Tobą spotkać? Jak chcesz odpowiedzieć na Jego wyjście ku Tobie?
2. Pragnienie. W Ewangelii znajdujemy przykłady wielu spotkań Jezusa z bardzo różnymi osobami. Spotkania te odbywają się w różnorodnych okolicznościach, są też przez Jezusa w niejednakowy sposób przeprowadzane. Jezus nie przykłada jednolitego schematu do wszystkich sytuacji i biorących w nich udział osób. Kreuje rzeczywistość w zależności od potrzeb. W tym wypadku dba aby uzdrowienie odbyło się bez świadków, aby było cudem tylko dla Ciebie. Jakiego spotkania z Panem Ty pragniesz? Możesz Mu teraz opowiedzieć o tym, za czym tęsknisz i czego wyczekujesz.
3. Otwarcie. Różne są dolegliwości serca, duszy, ciała, z którymi się zmagamy. Różne przestrzenie są w nas zamknięte, chore, czujemy, że nie domagają. Z jakim zamknięciem, bólem lub rozterką stajesz dziś przed Panem? Na jakiej przestrzeni w sobie samym lub w życiu chcesz, aby Jezus położył na nie ręce? Który obszar Twojego życia jest jakby za mgłą, niewyraźny?
Rozmowa końcowa: Zbierz wszystkie myśli, poruszenia, które miały miejsce podczas Twojej medytacji i podziękuj Bogu za wszystko, czego doświadczyłeś. Zakończ modlitwą Ojcze nasz.