6 PAZDZIERNIKA 2024
MATKA RÓŻAŃCOWA
7 października Kościół obchodzi wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej Dzień ten jest rocznicą bitwy pod Lepanto (1571), w której państwa Świętej Ligi skupione wokół Państwa Kościelnego pokonały flotę Imperium Osmańskiego. Papież Pius V ogłosił w 1572 roku ten dzień świętem Matki Bożej Zwycięskiej, a od 1969 roku, decyzją Pawła VI, 7 października obchodzone jest święto Najświętszej Maryi Panny Różańcowej. Na świecie znajduje się wiele sanktuariów pod tym wezwaniem, w dużej części są to ośrodki związane z zakonem dominikańskim, w którym modlitwa różańcowa ma szczególne znaczenie – według legendy założyciel dominikanów (Dominik Guzmán) miał otrzymać miał różaniec od samej Matki Bożej. Współcześnie kult modlitwy różańcowej związany jest również objawieniami Najświętszej Maryi Panny z Lourdes oraz Matki Bożej Fatimskiej. Jednym z przesłań przekazanych w czasie objawień była prośba o nieustanną modlitwę różańcową. Wizerunek Matki Bożej z różańcem był na przestrzeni historii bardzo często wykorzystywany przez różnych artystów. Na świecie i w Polsce w wielu miejscach znajdują się obrazy Matki Bożej Różańcowej. Mamy ich także kilka w Krakowie i okolicach. Jednym z bardziej znanych jest koronowany wizerunek, który znajduje się w Bazylice Ojców Dominikanów, przy ul Stolarskiej.
Cudowny Obraz Matki Bożej – znajduje się w bocznej kaplicy kościoła Dominikanów. Jest to kopia rzymskiego wizerunku Matki Boskiej Śnieżnej, datowana na koniec XVI w. Przywieziony z Rzymu obraz został wprowadzony do krakowskiej świątyni prawdopodobnie w 1588 r. i szybko otoczony kultem. Szczególne zainteresowanie wstawiennictwem Matki Bożej to rok 1600 r., kiedy to miasto nawiedziła zaraza morowa, a ówczesny biskup zarządził procesję z obrazem . Najstarszy dokument potwierdzający obecność obrazu, czczonego obecnie w krakowskiej bazylice jako Matka Boża Różańcowa, pochodzi z 4 lutego 1601 roku. Podpisani tam dominikanie, na czele z przeorem oznajmiają, że ze względu na troskę o rozgłaszanie łask i zasług Najświętszej Maryi Panny dokonują „reformy Bractwa Różańcowego, istniejącego od niepamiętnych czasów” przy kościele Świętej Trójcy. Aby uporządkować funkcjonowanie tej grupy wiernych m.in. przeznaczają na jej miejsce modlitwy kaplicę Trzech Króli (obecnie tzw. mała zakrystia między prezbiterium a krużgankami) oraz znajdujący się w niej „obraz Najświętszej Panny Marii Większej, darowany od papieża Klemensa VIII (1592–1605)”. Również w 1601 roku odbyła się druga procesja z obrazem, a zarazem pierwsza procesja różańcowa, w której uczestniczył cały Kraków, a ludzi było ponoć tak dużo, że nie mieścili się na Rynku. Odtąd corocznie urządzano procesje: w Boże Ciało i w Oktawę, na Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny i na Matkę Bożą Różańcową, zwłaszcza w przełomowych momentach dla historii kraju i narodu.
Matka Boża Różańcowa czczona była u dominikanów w Krakowie co najmniej od początku XVII wieku, ale Jej kult rozkwitł po zwycięskiej bitwie pod Chocimiem 400 lat temu. – Bitwy pod Lepanto, Chocimiem i Wiedniem to trzy starcia między chrześcijańską Europą a muzułmańską Turcją, które zakończyły się zwycięstwem, i wszystkie są związane z kultem maryjnym. Zachowały się też świadectwa wymodlonych cudów, nawróceń, ocalenia w czasie wojen. Ponoć pewien członek bractwa różańcowego podczas I wojny światowej trzykrotnie był trafiony szrapnelem, ale za każdym razem kończyło się na drobnych siniakach. Z czasów II wojny pochodzą historie kobiet, które modliły się o ocalenie rodzin, dzięki czemu ich mężów czy braci nie wywieziono na roboty do Niemiec. O koronację wizerunku krakowscy dominikanie starali się od 1913 roku. Gdy abp Adam Sapieha koronował obraz w 1921 roku, na Rynku zgromadziło się 100 tys. pielgrzymów z różnych stron Polski. Trwał narodowy entuzjazm z powodu odzyskanej niepodległości, radość po wygranej Bitwie Warszawskiej. To było wielkie święto, nic dziwnego, ze przyszły tłumy. Trzy lata temu, w 2021 roku dominikanie świętowali stulecie tego wydarzenia. Obecnie w kaplicy, gdzie umieszczony jest obraz Różańcowej Pani, przez cały dzień trwa sakrament pokuty i pojednania. Można powiedzieć, że Maryja jest niemym świadkiem wielu nawróceń, powrotów do Pana Boga. A może też jest częścią tych różnych ludzkich historii. (BL)
DLA TYCH, CO NIE LUBIĄ RÓŻAŃCA
Co kryje się w tej wielowiekowej modlitwie, jaką jest różaniec, w ciągłym powtarzaniu Zdrowaś Mario na poszczególnych paciorkach przy rozważaniu wydarzeń z życia Jezusa, że przeróżni święci i papieże uważają ją za tak skuteczną? Jak można jednocześnie mówić i skupiać myśli na danej tajemnicy? Co, jak mi ciągle myśl ucieka, a sama modlitwa nuży się niemiłosiernie? A co, jeśli wprawdzie zacznę różaniec, ale zasnę przed skończeniem całego? Na ten ostatni problem święty Josemaria Escriva radził tak:
Zawsze odkładacie modlitwę różańcową na potem, w końcu nie odmawiacie jej, ponieważ chce się wam spać. Co jeśli nie będzie innego razu? Módl się wszędzie, nawet na ulicy, to pomoże ci czuć stałą obecność Bożą.
Inni święci, na przykład św. Ludwik Ludwik Maria Grignion de Montfort, św. Ojciec Pio, święci papieże i wielu innych – tak bardzo wierzyli w moc modlitwy różańcowej, że warto o nią w jakiś sposób zawalczyć i spełnić prośbę samej Matki Bożej przekazywanej w różnych objawieniach na przestrzeni dziejów. „Odmawiajcie różaniec” – niech wybrzmi zwłaszcza w październiku, miesiącu szczególnie poświęconym tej modlitwie. Jakimi innymi radami praktycznymi dzielą się osoby, które naprawdę regularnie modlą się na różańcu? Niektórzy odmawiają dziesiątkę od razu po wstaniu – i jak się już zacznie tak dzień, to łatwiej potem do wieczora przy różnych czynnościach lub w spokojnych chwilach „domówić” kolejne. Inni chodzą, żeby nie zasnąć, a samo chodzenie nadaje też rytm – i oddechowi, i modlitwie. Jeśli jakaś tajemnica szczególnie jest nam bliska w dany dzień, można też podejść w sposób niestandardowy i kontemplować ją na kilku dziesiątkach. Osoby, które szczególnie mają problem z rozproszeniami, zachęcane są do tego, żeby skupić swój wzrok podczas odmawiania modlitwy albo na ikonie Maryi, Jezusa lub innej, albo też wyszukać w historii sztuki i przygotować sobie wcześniej obrazy ilustrujące poszczególne tajemnice. Pomocne bywa także widzenie tekstu i odczytywanie na głos krótkich rozważań tajemnic różańcowych, a nawet samej modlitwy Ojcze Nasz i poszczególnych Zdrowaś Mario podczas przesuwania paciorków. Jeśli ktoś woli modlić się we wspólnocie, a nie ma aktualnie pod ręką towarzysza lub grupy do modlitwy, można skorzystać z modlitwy różańcowej transmitowanej na żywo w radiu lub na kanałach katolickich w internecie lub aplikacjach modlitewnych. Może być i tak, że nawet po zastosowaniu powyższych rad, jesteśmy „nastroszeni” na myśl o długości modlitwy różańcowej, wiedząc, że w różnych życiowych zawirowaniach nasze myśli i tak będą wędrować do ludzkich trosk. Ale to nic! Rada pierwsza: jeśli mój umysł wędruje do jakiejś sprawy i osoby w trakcie modlitwy, to można ją włączyć w tę modlitwę, i to naprawdę pomaga. Rada druga: tajemnice, które rozważamy w trakcie modlitwy różańcowej naturalnie przeplatają się z naszym życiem i można tę kontemplację wykorzystać. Zastanowić się, co teraz jest dla mnie krzyżem, który niosę? Czy czuję radość z jakiegoś spotkania, jak Elżbieta witająca Maryję? Czy raczej opuszczenie, jak Jezus w Ogrodzie Oliwnym? Czy potrzebuję tak bardzo Ducha Świętego, jak uczniowie w wieczerniku? A może cieszę się z odnalezienia Jezusa w swoim życiu, jak Maryja i Józef, którzy znajdują Go w świątyni? Mogę zadawać sobie pytania podobnie, jak jest to zalecane przy medytacji nad fragmentem Pisma Świętego. Cytując słowa samego Jana Pawła II:
Oto bowiem na kanwie słów Pozdrowienia Anielskiego (Ave Maria) przesuwają się przed oczyma naszej duszy główne momenty z życia Jezusa Chrystusa. Układają się one w całokształt tajemnic radosnych, bolesnych i chwalebnych. Jakbyśmy obcowali z Panem Jezusem poprzez – można by powiedzieć – Serce Jego Matki. Równocześnie zaś w te same dziesiątki różańca serce nasze może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na życie człowieka, rodziny, narodu, Kościoła, ludzkości. Sprawy osobiste, sprawy naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy nam są najbliżsi, tych, o których najbardziej się troszczymy. W ten sposób ta prosta modlitwa różańcowa pulsuje niejako życiem ludzkim.
Jeśli różaniec „pulsuje życiem ludzkim”, to nie warto zniechęcać się tym, że „moja głowa jest gdzie indziej”. A jeśli nadal nie daje nam to spokoju i obwiniamy się o rozproszenia, to jeszcze jedną dobrą praktyką jest modlitwa przed właściwą modlitwą różańcową. Prośmy Ducha Świętego, żeby nam pomógł odmówić różaniec, prośmy przez wstawiennictwo Matki Bożej, prośmy przez wstawiennictwo świętych. A potem przejdźmy do samego różańca. I powoli przyjdzie cisza w myślach, większych spokój, przemiana. A co, zapytają nieprzekonani, jeśli nadal zasnę? Siostra Łucja, wizjonerka z Fatimy, na podobne pytanie swojej siostrzenicy odpowiedziała krótko: „Zawsze zaczynaj, a jeśli nie skończysz, Matka Boża dokończy”. (JP)
ŚRODY Z IGNACYM
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów”. A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie: „Ojcze, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie”.(Łk 11, 1-4)
Panie, naucz nas modlić się (…) W tych słowach kryje się pragnienie ucznia, aby naśladować we wszystkim swojego mistrza – Jezusa. Chrystus nie waha się z odpowiedzią bo wie, że modlitwa jest potrzebna przede wszystkim samemu człowiekowi. Dzięki modlitwie przypominamy sobie o swoim właściwym miejscu w świecie, możemy podziękować Bogu za jego miłość, która wlewana w nasze serce może owocować na Jego chwałę. Dzięki
modlitwie jesteśmy w porozumieniu sami ze sobą, bo jeśli szczerze chwalimy Boga i oddajemy mu cześć to realizujemy to, do czego jesteśmy stworzeni. Jak dobrze się modlić? Jeśli iść za słowami Psalmu 150 można to czynić w dowolnej formie, bo Bogu wszelkie szczere modlitwy podobają się tak samo. On nie wymaga od nas określonych formuł, zasad, postawy. Przede wszystkim liczy się odpowiedź miłością na miłość. Jeśli dostrzegasz w
swoim życiu obecność Boga, to tak jakbyś komuś bliskiemu wysłał sygnał, że Cię dostrzegam, doceniam że jesteś, że czuje się bezpiecznie, jeśli Cię widzę, że wiem że mogę na Tobie polegać, bo wybierasz moje dobro bardziej niż swoje. Jeśli w Kościele pojawiają się modlitwy bardziej ustrukturyzowane i formalne to dlatego, że łatwiej jest całej wspólnocie dzięki nim mówić jednym głosem, pokazać zewnętrzną jedność nie tracąc nic z ducha oddania chwały i czci Najwyższemu Bogu. Niektórym z nas łatwiej modlić się brewiarzem, odmawiać znane teksty i to także dobrze, bo Bóg lubi i takie wytrwałe i powtarzalne modlitwy. Nie chodzi o to, żeby się skupiać na tym który sposób modlitwy jest bardziej „wydajny” od innego. Bardziej chodzi o to, aby poszukać z Bogiem kontaktu osobistego, właściwego tylko dla mnie i dla Niego. Bóg jest osobą, z którą można mieć indywidualną, niepowtarzalną relację. Do spotkania z nim trzeba zatem przygotowywać się tak jak to robimy witając się z kimś bardzo bliskim, pamiętając jednocześnie, że jest On Bogiem, który mnie stworzył i umarł za moje grzechy na krzyżu. Jeśli uświadamiamy sobie naszą grzeszność i dar w postaci uwolnienia od nich, to już na tej bazie budujemy ogromną, owocującą wdzięczność.
Właśnie od tej wdzięczności zaczyna Święty Ignacy, który także uczy nas pewnej szczególnej, codziennej modlitwy. Nazywany często ignacjańskim rachunkiem sumienia. Może być także postrzegany, jako kwadrans codziennej uważności, modlitwa dziękczynienia, refleksja dnia. Modlitwa ta jest czymś innym niż wypominanie sobie grzechów, szukaniem własnych (lub czyichś) potknięć i obwinianiem się o zdradę. Taka postawa może prowadzić do żalu za grzechy ale za cenę pozostawania wciąż na poziomie niegrzecznego dziecka, które złamało jakieś zasady mimo, że obiecało poprawę. Rachowanie się z zakazów i nakazów oraz jak bardzo od nich odszedłem nie jest treścią tej modlitwy, ponieważ nie daje możliwości
rozwoju w relacji. W ten sposób wciąż jesteśmy podsądnymi a to przed sobą, przed sąsiadami, przed bliskimi, przed Kościołem, przed przełożonymi itp. Taka postawa prowadzi do buntu i jest sprzeczna z prawdą o kochającym Bogu. Nawet, jeśli ktoś się odnajduje w
samooskarżeniu, płaci za to zgorzknieniem i traci czas na samobiczowanie się utrzymując skutecznie uwagę na własnej niedoskonałości. Nie można o niej zapominać ale też nie chodzi o to, aby na tym poprzestać. Bóg ma dla nas o wiele lepszą propozycję. Co zatem będzie przedmiotem takiej codziennej refleksji naszego dnia? Po pierwsze musimy od razu zdać sobie sprawę z faktu, iż nasza ocena własnego postępowania w myśli mowie i uczynkach jest nierzadko skrajnie odległa od obiektywnej analizy sytuacji. Z tym paradoksem będziemy
musieli się pogodzić, niemniej nie on będzie główną osią naszej koncentracji. Wiedząc o nim będziemy patrzeć raczej na percepcję wydarzeń i myśli dnia w naszym wnętrzu. Będziemy obserwować nasze uczucia i emocje, poruszenia wewnętrzne. Zdobycie dystansu do własnych
emocji ma na celu ich duchowe rozeznanie. Poruszenia często wyprzedzają nasz rozum, są motorem naszych działań i pojawiają się spontanicznie, nieproszone. Tak działa zdrowa natura człowieka, dzięki której możemy się wiele o sobie dowiedzieć, co jest o tyle ważne, że właśnie na naszej prawdziwej naturze Bóg będzie budował nasz indywidualny plan zbawienia. Nie może być zatem w tej kwestii żadnego fałszu ani iluzji. [CD 43]
1. Modlitwę św. Ignacy proponuje zacząć od dziękczynienia: Podziękować Bogu za WSZYSTKIE OTRZYMANE DOBRODZIEJSTWA. Ten punkt jest wstępem do kolejnych, ponieważ ustawia nas we właściwej relacji do Stworzyciela. Jest to radykalnie wysoki próg, który pozwala nam zreflektować, czy w ogóle dostrzegamy to, za co można dziękować? Czy też wszystko zawdzięczamy samemu sobie? Czy dopuszczam w ogóle myśl o tym, że nie
wszystko w życiu jest moim sprawstwem? Warto przez pierwsze miesiące praktykowania tej formy modlitwy, pozostać przez cały kwadrans tylko na tym punkcie – bez uświadomienia sobie łaski nie zobaczymy swoich słabości we właściwym świetle a chcemy spojrzeć na siebie tak jak robi to Bóg – z miłością.
2. Prosić o łaskę poznania grzechów i odrzucenia ich. Punkt bardzo konkretny ale też trenujący nasze sumienie. Sumienia bowiem należy używać świadomie i jak najczęściej tak, aby wszystkie połacie naszego życia miały styczność z Bożą miłością. Nie szukamy tu haka na siebie, na wspomniane grzechy patrzymy zawsze z perspektywy punktu pierwszego. Bóg
zna nasza winę, umarł za nią i nie jest to dla niego żadna nowość ani zaskoczenie, wie że my potrzebujemy przede wszystkim przebaczenia, które jest nieskończone, tak jak nasza słabość. Swoją grzeszność też trzeba poznać i zaakceptować fakt, że tkwi w naszej naturze. Tym większe jest Boże miłosierdzie, które daje nam łaskę w postaci sakramentu pojednania –
wyzwolenia z pętli poczucia winy, która prowadzi nas do rozpaczy i beznadziei. Bóg tego nie chce – On czeka na nasz powrót z niecierpliwością.
3. Domagać się od duszy zdania sprawy od chwili wstania z łóżka aż po obecny rachunek sumienia, godzina po godzinie, najpierw z myśli potem z mowy, wreszcie z uczynków […]
Przechodzimy nasz dzień myślami od rana do wieczora i patrzymy na siebie w różnych sytuacjach. Taki trening dystansu do samego siebie prowadzi do lepszego poznania samego siebie, na chłodno – poza sytuacją, w której musieliśmy działać pod wpływem chwili, możemy na spokojnie się przyjrzeć sobie dając naszemu sercu czas na zobaczenie nie tylko trudnego albo bolesnego momentu ale też na jego przyczyny i skutki. W ten sposób umożliwia zdobycie doświadczenia które może następnym razem pozwolić zareagować, pomyśleć lub powiedzieć coś bardziej w duchu miłości bliźniego.
4. Prosić Boga, naszego Pana o przebaczenie win. Nie musimy oczywiście błagać go o tę łaskę, bo On tylko czeka na nasze szczere wyznanie i wielkodusznie, wtedy odpuszcza nam wszystko. Sformułowanie Świętego Ignacego jest tu bardziej ćwiczeniem dla nas, abyśmy my wiedzieli, że tylko Bóg grzechy odpuszcza, że robi to z miłości i że nasza cała wola, rozum i pamięć jest skierowana na tę właśnie perspektywę.
5. Postanowić poprawę za jego łaską. Punkt w którym „bierzemy krzyż codzienności na swoje barki”. Mając na względzie powyższe sformułowania wyjaśniające punkty ignacjańskiego rachunku sumienia wysnuwamy wniosek, że upadnę w przyszłości niejeden raz. W tej prośbie pokładam ufność w Bogu, że nawet z moich upadków Bóg może wyciągnąć jakieś dobro, łaskę która mnie przemieni – uwolni od winy i że pragnę tego bardzo z wdzięczności za Jego wielką miłość. Dotykamy w tym miejscu sedna stanu naszej aktualnej wiary. Czy starczy dla mnie miłosierdzia? Czy jest dla mnie nadzieja? Czy Bóg się na mnie nie obrazi? Czy nadal mnie kocha i zależy mu na mnie? Czy dostanę następna szansę? Bóg na ten lęk i wątpliwości odpowiada niezmiennie – kocham Cię i jesteś mi bliski, godny każdego czasu, ofiary i poświęcenia.
Wejście w ignacjański kwadrans uważności jest, jak widać, rzeczą dostępną dla każdego, choć wymagającą naturalnie pewnego przygotowania i uświadomienia. Ze względu na jego potencjalne owoce, warty spróbowania i codziennego praktykowania dla tych, którzy chcą rozpocząć świadome życie duchowe. Może to być także metoda na przygotowanie się do sakramentu pojednania. Ponad wszystko jednak warto przy przejściu na taki sposób modlitwy zadbać o choćby co miesięczne lub co kwartalne spotkania z towarzyszem duchowym, aby dodatkowo zobiektywizować doznawane poruszenia i odczucia.
Radosław Lebowski
SŁOWO BOŻE
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: „Co wam przykazał Mojżesz?” Oni rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela”. W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: „Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je (Mk 10, 2-16).
.
Cześć, to jest komentarz.
Aby zapoznać się z moderowaniem, edycją i usuwaniem komentarzy, należy odwiedzić ekran komentarzy w kokpicie.
Awatary komentujących pochodzą z Gravatara.